Zgromadzić w jedno
(Jana 11,52)

W rozdziale 11 ewangelii Jana czytamy, że Pan Jezus umarł po to, aby "zgromadzić w jedno rozproszone dzieci Boże". Chodzi tu o zgromadzenie dzieci w jedną rodzinę . W 17 rozdziale mamy to samo: w wierszu 11 znajdujemy jedność apostołów, w wierszu 22 - jedność chwały, podczas gdy wiersz 21 mówi o jedności rodziny Bożej. Nie jest tu brany pod uwagę Kościół jako Ciało Chrystusowe. Zapewne wszyscy wiemy, że prawdy co do Kościoła jako Ciała Chrystusowego stanowią część specjalnego usługiwania apostoła Pawła (Efezjan 3,1-13). Jan nie zajmuje się tym tematem ani w ewangelii, ani w listach. W 10,15-17 ewangelii Jana jest w podobny sposób powiedziane o "zgromadzeniu w jedno". Dobry Pasterz położył Swe życie za owce; poniósł śmierć krzyżową, by uwielbić Ojca i mieć "jedną, owczarnię". Ta jedność owczarni ostałaby się istotnie, gdyby wszystkie owce słuchały głosu Dobrego Pasterza. Czytamy: "Głosu Mego słuchać będą i będzie jedna owczarnia". Jeżeliby jedność rodziny Bożej była praktycznie realizowana, jakże potężnym świadectwem stałoby się to dla świata, że Ojciec posłał Syna na ten świat! (Jn.17,20-21) Lecz miast słuchać głosu Dobrego Pasterza, liczne owce stada dają się uwodzić głosowi obcemu. Powinny przed nim uciekać, zamiast "znać" ten głos. Zapominają niestety, że jednym z rysów charakteru owiec jest: "Nie znają głosu obcego" (Jn.10,5). Dzieci Boże winny się okazać jako ci, którzy są poddani autorytetowi swego Ojca, tzn. posłuszni temu Słowu, które im objawia wolę Bożą.

Ach, jak wielu chrześcijan postępuje według własnych myśli, słucha własnego głosu! Niestety, ani jedność stada, ani jedność rodziny nie jest ujawniona, mimo że Dobry Pasterz oddał Swe życie, by mieć jedną owczarnię, a Pan umarł po to, by rozproszone dzieci Boże "w jedno zgromadzić". To rozproszenie jest dziełem wroga (Jn.10,12). Toteż każdy prawdziwy wierzący może tylko odczuwać smutek na myśl o tym upokarzającym fakcie. Czy można temu zaradzić i jak? Niektórzy twierdzą: Ponieważ wszystkie dzieci Boże tworzą jedną rodzinę i są owcami jednego stada, przeto trzymajmy się tej myśli, a pomińmy wszystko inne. Łączmy się dla korzystania z błogosławieństw wspólnego zgromadzania się i dla opowiadania śmierci Pańskiej przy Jego Stole! Inni idą jeszcze dalej i dodają: Kto się uchyla od takiego postępowania, ten całkowicie ujawnia sekciarskiego ducha!

Jakże chytry jest wróg, który nieustannie usiłuje zniszczyć świadectwo! Istotnie Pan umarł po to, aby "rozproszone dzieci Boże w jedno zgromadzić". Lecz byłoby grubym błędem opieranie się na tym fakcie wyłącznie w celu wysnuwania stąd wniosku, że dla uniknięcia sekciarstwa jesteśmy obowiązani łamać chleb ze wszystkimi, nie wnikając wcale w moralne i dogmatyczne stanowisko uczestników. Podobne postępowanie prowadziłoby do nieuniknionego upadku każdego świadectwa Bożego. Jak wyżej zaznaczyliśmy, miejsce z Jana 11, 52 nie mówi o zbieraniu się przy Stole Pańskim. Przedstawia ono tylko jedność rodziny Bożej, podczas gdy przy Stole Pańskim dochodzi jeszcze myśl o społeczności. W pierwszym liście do Koryntian 10,14-22 podane są trzy przykłady społeczności, którą wyraża jedzenie.

1. Społeczność urzeczywistniana przy Stole Pańskim. Jedzenie, łamanie chleba przy Stole Pańskim - jak zresztą przy każdym stole - oznacza jednoczenie się (czynienie się jednym) ze wszystkimi będącymi przy Stole.

2. Izraelici spożywający ofiarę byli uczestnikami ołtarza.

3. Ci, którzy w pogańskich świątyniach jedli rzeczy ofiarowane bożkom, jednoczyli się przez to ze stołami demonów.

W wieczerzy mamy raczej pamiątkę, wspomnienie, a w Stole Pańskim - społeczność. Społeczność opiera się na krwi Chrystusowej; tylko ci, którzy są omyci w tej krwi, mają przywilej picia z kielicha. Chleb, który łamiemy, jest symbolem jednego Ciała Chrystusowego będącego teraz na ziemi utworzonego ze wszystkich Jego członków tu przebywających. Udział w łamaniu chleba przy Stole Pańskim zawiera więc w sobie naszą jedność z Chrystusem.

Tak jest przy Stole Pańskim, gdzie jest przedstawiona społeczność. Bóg powołał nas "do społeczności ze Swym Synem, Jezusem Chrystusem, Panem naszym". (1Kor.1,9). Aby odpowiadać temu powołaniu, mamy okazywać wierność i posłuszeństwo Panu tak w chodzeniu jako jednostek, jak i w naszych stosunkach. W 4 księdze Mojżesza 19,22 znajdujemy niewzruszoną zasadę: "I wszystko, czego się dotknie nieczysty, nieczyste będzie; a kto dotknie się go, nieczysty będzie aż do wieczora". Który chrześcijanin ośmieli się tego nie uznać? Inne miejsca, jak Aggeusza 2,11-15, 2 Jana 10-11, 1 Koryntian 5,6-7, Galacjan 5,9 uwidaczniają te same zasady. Każde więc dziecko Boże jest "nieczyste", gdy żyje w grzechu lub wyznaje fałszywe nauki; nieczysty jest też każdy, co się choćby dotykał kogoś, kto jest winny pierwszego lub drugiego zła albo też gdyby utrzymywał z nim społeczność. Ta ważna prawda o zejściu się dzieci Bożych przy Stole Pańskim jest na ogół bardzo mało rozumiana. Ale kto się wzbrania ją przyjąć, ten uchyla się od uległości Słowu Bożemu, a tym samym Panu.

Na mocy tego jest więc niemożliwe dopuścić od razu jakiegoś wierzącego do Stołu Pańskiego, gdyż zgromadzenie musiałoby sprawdzić, czy nie ma jakiejś nieczystości, którą ten mógłby z sobą przynieść bądź jako wynik osobistego zachowywania się, bądź też wskutek swych stosunków. Miłością nie według myśli Bożych, byłoby pragnienie pielęgnowania społeczności ze wszystkimi dziećmi Bożymi z czystej miłości ku braciom i siostrom dlatego jedynie, że są odrodzeni (1Jn.5,2). I co jeszcze gorsze, często zapominamy, że nie wolno nam łączyć świętego Imienia naszego Pana ani ze złem moralnym, ani z doktrynerskim (fałszywych nauk).

Bądźmy pod tym względem zazdrośni, jako i Bóg jest zazdrosny (2Moj.34,14), Właściwe wnioskowanie z 1Kor.10,21 wykazuje, że nie możemy łamać chleba i przy Stole Pańskim, i równocześnie gdzie indziej. Ponieważ przez fakt jedzenia dajemy wyraz społeczności, to zaistniałaby również społeczność między Stołem Pańskim a drugim stołem postawionym według myśli ludzkich. Do Stołu Pańskiego byłaby przyniesiona "nieczystość". Jakąż ciężką winę przed Bogiem i wobec Pana ściągnąłby na siebie ten, kto by czynił coś podobnego! Zgromadzenie ponosi przed Bogiem odpowiedzialność. Jak już podkreśliliśmy, wieczerza i Stół Pański zawierają dwie odrębne myśli; z jednej strony - wspomnienie, z drugiej - społeczność. Z wieczerzą jest związana osobista odpowiedzialność (1Kor.11,28), natomiast ze Stołem Pańskim - społeczna (1Kor.10,17).

Każde zgromadzenie jest zobowiązane do utrzymywania czystości Stołu Pańskiego (1Kor.5,6-13). A gdyby lokalne zgromadzenie przez wzbranianie się od osądzenia zła uchylałoby się od tej odpowiedzialności, zatraciłoby swoją właściwość jako Zgromadzenie Boże. Poszczególne wierne dusze mogą nawet napawać się Panem i wspominać Go przez łamanie chleba, ale obecność Pana i Jego Stół są tylko tam, gdzie zachowana jest należyta świętość. Osobista wierność może się ostać w pośród społecznej niewierności. Jednak każdy brat i każda siostra są odpowiedzialni za wyżej powiedziane. Oni muszą rozumieć, co Słowo Boże mówi o społeczności i muszą odstąpić od tego, co ono nazywa "niesprawiedliwością" (2Tym.2,19).

Jak wcześniej stwierdziliśmy, pozostaje faktycznie zasada odosobnienia mocno w Piśmie Świętym ugruntowana i zakotwiczona. Stworzywszy światy (1Mojż.1,3-5), Bóg już wtedy objawił Swoją istotę: "Jest światłością i żadnej ciemności w Nim nie ma" (1 Jana l, 5).

Wielce pouczająca jest historia Abrahama. Bóg wziął go z bałwochwalczego kraju, odłączając go dla Siebie. Abraham jest "ojcem obrzezki", tzn. tym, na którym najpierw było jawnie okazane prawdziwe odosobnienie od świata - dla Boga. Abraham stał się protoplastą ziemskiego narodu Bożego odłączonego dla Niego: "Odłączyłem was od innych na rodów, abyście byli moimi" (3Mojż.20,26). Obecne chrześcijaństwo stało się "wielkim domem", w którym są jedne "naczynia ku sławie", a inne "ku niesławie". Dlatego też dziś każde dziecko Boże jest osobiście odpowiedzialne za oczyszczenie się od naczyń ku niesławie. Bezwarunkowo trzeba być "naczyniem ku sławie" użytecznym dla Pana domu do każdej dobrej sprawy (2Tym.2,19-21). Często słyszy się zarzut, że każde odosobnienie jest brakiem miłości. Utarło się przekonanie, że powinno się pozostać w dotychczasowym środowisku bez względu na to, czy jest ono zgodne z Pismem lub nie, bowiem niesłusznie się mniema, że może będzie się tam użytecznym. Człowiek taki uważa siebie za sól, która ma nie dopuścić do rozkrzewienia się zła. Inni nie chcą porzucić tego wyznania, do którego należą, ponieważ przejęli je od rodziców. Wszelako są to ludzkie myśli kompletnie i całkowicie przeciwne radzie i zamiarom Bożym.

O ile chcemy urzeczywistniać zgodne z Pismem odosobnienie, to musimy "poszukać miejsca" (5Mojż.12,5), co do którego Pan przyobiecał Swoją, obecność. W Izraelu było tylko jedno wybrane przez Jehowę miejsce, na którym miało mieszkać Jego Imię. 5 Mojżesza 12,2 podkreśla różnicę między "wszystkimi miejscami" a "tym miejscem". Po dziś dzień jest jedno i jedyne, to samo miejsce: "Gdzie są dwaj albo trzej zgromadzeni w Imię Pana" (Mat.18,20). Tam znajdujemy Jego obecność. Jego Imię przypomina nam wszystko, Kim On Był i Kim Jest; wszystko, co dla Swoich uczynił i jeszcze czyni. Po wykonaniu dzieła naszego wykupienia, powstaniu z martwych i uwielbieniu w niebie, Pan zesłał Ducha Świętego, Który nas z Nim połączył jako członki z Jego Ciałem. Zgromadzać się w Imieniu Pana oznacza uznać Go za Głowę Ciała i Zgromadzenia, co nie może być z niczym innym związane, jak z pełnym poddaniem się Jego autorytetowi. Stół Pański jest nierozdzielnie złączony z prawdą, o jednym Ciele, prawdą, która jest tam głoszona (1Kor.10,17). Słowo Boże nie mówi o innym ciele, jak tylko o Ciele Chrystusowym. Czy nie są przez to osądzone wszelkie inne ludzkie zgromadzenia i każdy stół, który w istocie przeczy jedności Ciała? Chciejmyż z powagą i gorliwością szukać i pragnąć jedynego gruntu zgromadzania się, według Pisma Świętego.

Niektórzy uważają, że te dzieci Boże, które w Imieniu Pana zbierają się przy Jego Stole jako członki Ciała Chrystusowego, tworzą tylko jedną spośród innych sekt. Zapytujemy: Czy sekciarstwem jest zbieranie się według zasady zgodnej z Pismem? Pytamy dalej: Czy można za "małoduszność" uznać postępowanie według zasady, która praktycznie i dogmatycznie jak najszerzej i jak najdalej określa grunt, gdzie wszystkie dzieci Boże mają swe miejsce? Zadajemy jeszcze trzecie pytanie: Czy tam nie powinny być wszystkie członki Ciała Chrystusowego? Takie zejście się nie jest "najlepsze ze wszystkich", lecz (o czym już mówiliśmy) jedyne, jakie Słowo Boże uznaje. Jak pożądane byłoby, aby wszyscy wykupieni Chrystusowi pojęli, co oznacza społeczność przy Stole Pańskim! O, gdybyż wszyscy oni poznali, że tam jest ich miejsce!

Bez wątpienia, obarczylibyśmy się ogromną winą, gdybyśmy poprzestali na mówieniu o literalnym odosobnieniu od niesprawiedliwości, a praktycznie chodzili tak, jakbyśmy nie byli odosobnieni. Co do tego korzymy się głęboko. Lecz środkiem zaradczym przeciw temu niewątpliwie upokarzającemu złu nie jest porzucenie stanowiska odosobnienia zgodnego z nauką Pisma Świętego, ale posłuszeństwo według 2Tym.2,22: "Unikaj też pożądliwości młodzieńczych, a dąż do sprawiedliwości, wiary, miłości, pokoju z tymi, którzy wzywają Pana z czystego serca".

Dotąd omawialiśmy z jednej strony rozproszenie rodziny Bożej, z drugiej - naukę Pisma Świętego w stosunku do zejścia się dzieci Bożych przy Stole Pana. Teraz zastanówmy się jeszcze nad słowami Pana: "Kto nie zbiera ze Mną, rozprasza" (Łukasza 11,23). Słowo to winno przemówić do sumienia wielu wiernych dzieci Bożych, które acz ożywione najlepszymi zamiarami, ale realizują rozproszenie, co z pewnością pochodzi od wroga. Praca nad zgromadzaniem dusz inaczej niż wokół Chrystusa i Stołu na gruncie jedności Ciała oznacza rozpraszanie, choćby się wierzyło, że jest zgromadzaniem. Co więcej, zbierające się dusze zostają zahamowane od przyłączenia się do tych, którzy wzywają Pana z czystego serca na jedynym, prawdziwym, biblijnym gruncie zgromadzania się. A dzieje się to mimo całej gorliwości i osobistego oddania się. Czy nie należałoby zastosować się do 2 Tym.2,19-21, aby stać się "użytecznym naczyniem dla Pana domu"? Jak stwierdziliśmy, nie ma nigdzie tak istotnego rozpraszania jak przy zejściu się chrześcijan na fałszywych zasadach. Tak, w oczach Bożych jest to najgorsze zło - jak gdyby się wcale nie zbierano. To mogłoby na pewno być dla ludzkiego serca powodem do sprzeciwu i oporu, lecz te słowa nie są niczyje inne, jak tylko samego Pana: "Kto nie zbiera ze Mną, rozprasza". Czyż to nie powinno być jasne dla wiernej i szczerej duszy?

Zapewne można by zrobić zarzut, że jedność Ciała jest równie niedostrzegalna, jak jedność rodziny Bożej. Słusznie! Ale czy byłoby tak, gdybyśmy całkowicie i bez zastrzeżeń byli poddani autorytetowi Słowa? Nawet w najciemniejszych okresach miał Bóg Swych świadków nie znanych może ludziom, ale znanych dobrze Jemu. Za czasów proroka Eliasza było siedem tysięcy tych, którzy nie skłonili kolan przed Baalem. Sam prorok, gdy został powołany do złożenia publicznego świadectwa, mógł - przez zbudowanie ołtarza z dwunastu kamieni (1Król.18,31) - poświadczyć jedność narodu izraelskiego, mimo że zewnętrznie nie była ona widoczna.

Podobnie dzisiaj, w czasach upadku, opowiada się przy Stole Pańskim jedność Ciała, choć nie jest ona znana w świecie. Świadectwo Boże istnieje pomimo wielkich słabości tych, którzy w sercu postanowili być wiernymi Słowu i zgromadzać się wraz z wykupionymi wokół Niego, przy Jego Stole, jako członki Jego Ciała.

Budujmy się na najświętszej wierze naszej (Juda 20) i zachowujmy te pouczenia, które możemy odebrać ze Słowa Bożego. Nie mamy najmniejszej podstawy do jakiejkolwiek pychy, gdyż wszystko jest łaską ze strony naszego wielkiego Boga, bo i cóż takiego mamy, co nam nie zostało dane? O, gdybyśmy byli całkowicie przekonani, że według Słowa nie ma innego gruntu zejścia się dzieci Bożych, jak tylko grunt jedności Ciała. Nie zapominajmy również, że odpowiedzialność Zgromadzenia (Kościoła) polega na zachowaniu świętości Stołu Pańskiego! Odrzucajmy każdą naukę podkopującą świadectwo Pana. Bóg chce je zachować mimo wszelkich usiłowań wroga, aby je zniszczyć, a powierzył je nam, tak niegodnym, jakimi jesteśmy. Pamiętajmy, że niezgodna ze Słowem nauka wywołuje tylko zamieszanie i dezorganizację (Dzieje Apostolskie 15,24; 2 Tesaloniczan 2,2).

Fałszywe nauki niemal zawsze przyniesione w słodkich słowach i pięknej mowie mogą zwieść serca prostodusznych (Rzymian 16,17-16), lecz nauka według Boga przynosi duszom zbudowanie, umocnienie i pokrzepienie (Dzieje Apostolskie 15,32; 20,32).

J. N. Darby

 

Chciał(a)bym przesłać ten artykuł pocztą elektroniczną na adres:

Moje imię i nazwisko:

 

Wersja HTML Copyright (c) 1999 Czytelnia Chrześcijanina