Pokuta darem niebios

Spis treści

. Przedmowa
.
1. Jeśli posiadasz dwa garnitury
.
2. Palec na sercu
.
3. Świadectwo zepsucia
.
4. Pokuta przed Bogiem
.
5. Błaganie o ratunek
.
6. Przed Orędownikiem
.
7. Bez miłości
.
Jeszcze słowo dla gotowych do pokuty

 

Przedmowa

Ewangelia głoszona przez Jezusa jest wezwaniem przyjęcia zbawienia. Zbawienie to rozpoczyna się od pokuty. Jezus mówi: "przyszedłem wzywać grzesznych do pokuty" /Mat.9.13/, zaś apostoł powiada: "tego Bóg wywyższył..., aby dana była pokuta" /Dz.Ap.5.31/. "Początek Ewangelii Jezusa Chrystusa, Syna Bożego" brzmi: "Pokutujcie!" /Mk.1.1-15/. We wszystkich czterech ewangeliach Pana Jezusa poprzedza Jan, głosiciel pokuty. I to winno być praktycznym doświadczeniem duszy każdego człowieka, do którego ma przyjść Jezus. Faryzeusze i Jezus nie mogli dojść do wzajemnego zrozumienia z tego powodu, że faryzeusze nie przyjęli zwiastowania Jana. W Ew. Łukasza 7.30 czytamy, że oni "pogardzili radą Bożą sami przeciwko sobie". A Bożą radą, przekazaną przez Jana, było: "pokutujcie!"

Oczywiście także pokuta ma swoje stopnie, tak jak każde inne przeżycie chrześcijańskie. Głębokość pokuty będzie przeważnie określona przez głębokość spojrzenia, jakie dany człowiek posiada. Pokuta bowiem dotrzymuje zawsze kroku objawionej i rozpoznanej prawdzie. Dlatego Jezus głosił pokutę w głębszym znaczeniu, niż czynił to Jan, zaś apostołowie głosili pokutę w głębszym znaczeniu, niż mógł to czynić Jezus w czasie przed wykonaniem swojego dzieła odkupienia. Szerzej objawiona prawda wymagała też dalej i głębiej sięgającej pokuty. I tak jest też dziś w doświadczeniach każdej jednostki: głębsze oświecenie wyda zawsze jako swój pierwszy owoc głębszą pokutę. W Nowym Testamencie znajdujemy siedem różnych aspektów pokuty:

  1. Pokuta, jaką głosił Jan, trafiająca i budząca sumienie.
  2. Pokuta, jaką głosił Jezus, odkrywająca i oczyszczająca serce.
  3. Pokuta, jaką głosili apostołowie, usuwająca z tronu własne ja i czyniąca miejsce dla Jezusa.
  4. Pokuta przed Bogiem, zbliżająca nas do Niego coraz bardziej.
  5. Pokuta za innych, jaką czynił Jezus i wszyscy święci.
  6. Pokuta wierzącego po każdym popełnionym grzechu.
  7. 7. Pokuta, jakiej żąda wywyższony Chrystus od odstępców.

Aż do punktu piątego włącznie dzieło pokuty jest postępujące coraz dalej, wyzwalające coraz głębiej i podnoszące coraz wyżej. W dwóch ostatnich punktach natomiast dziełem pokuty jest przywrócenie do pierwotnego stanu i odnowa.

 

1.
Jeśli posiadasz dwa garnitury

Pokuta głoszona przez Jana dotyczyła najpierw raczej zewnętrznej sfery życia. Mówił on: "Kto ma dwie suknie, niechaj da temu, który nie ma, a kto ma żywność, niech uczyni podobnie... Nie pobierajcie nic więcej ponad to, co dla was ustalono... Na nikim nic nie wymuszajcie ani nie oskarżajcie fałszywie dla zysku" /Łuk. 3,11-14/. Mówiąc własnymi słowami moglibyśmy powiedzieć: wystaw swoją garderobę, swoją spiżarnię, swój interes i swoje stosunki z ludźmi na światło Boże i niech dobry owoc twojej pokuty przejawi się w tym, że te cztery dziedziny swojego życia urządzisz na Boże upodobanie i dla dobra swoich bliźnich. O, jakże wiele dzisiejszych dzieci Bożych tego nie uczyniło! Dlatego bez przerwy wywołują zgorszenie ludzi tego świata i muszą być ciągle na nowo strofowani przez swoich duszpasterzy. Wydaje im się śmieszne i małostkowe, że pokuta ma się rozpoczynać przy szafie z odzieżą, że zajmuje się jedzeniem, że kontroluje ona rachunki i porządkuje sposób obchodzenia się z ludźmi. A jednak, jeśli pokuta nie uporządkuje tej sfery naszego życia na sposób Boży, będzie w niej ciągle panował nieład i będzie ona okazją do upadków, tak że nie będziemy mogli być dla świata świadectwem o prawdziwości słów naszego Pana: "Oto czynię wszystko nowe".

Jan szedł jednak jeszcze głębiej. Wiedział on, gdzie tkwi u człowieka największe zło. Najgłębszym problemem wszystkich ludzi jest zranione przez grzech i splamione sumienie. Jan przede wszystkim na to kładł swój palec. Czytamy, że ludzie ci wyznawali swoje grzechy /Mk.1.5/. A to jest dowodem, że on odkrywał ich grzechy. Nasze sumienie jest cząstką sprawiedliwości Bożej, świętą pozostałością człowieka, stworzonego na wyobrażenie Boże, wewnątrz nas. Każdy pragnący dojść do pokoju musi uniżyć się przed Nim, słuchać Jego głosu i spełnić Jego wymagania. Każdy kto się nawrócił, musi przede wszystkim pozwolić swemu sumieniu, by mogło ono korzystać z należnych mu praw. Dlatego kazanie pokuty zwraca się zawsze najpierw do sumienia. Kazanie pokuty, które nie zostanie wspomożone przez sumienie, pozostaje bezskuteczne. Tam natomiast, gdzie kazanie z zewnątrz dopomaga uwięzionemu sumieniu dojść do swoich praw i odzyskać należny mu autorytet, człowiek będący twierdzą szatana zostaje pobity: wyzwolone sumienie otwiera od wewnątrz bramy stojącemu na zewnątrz pomocnikowi, dzięki czemu człowiek zostaje przezwyciężony, jego sprzeciw się załamuje. Ta twierdza dostaje się jakby między dwa ognie: z zewnątrz kazanie pokuty, od wewnątrz potężny odzew sumienia. Przeciwko grzesznikowi stają więc dwaj świadkowie i on zostaje bez wymówki. W taki sposób dochodzi do pokuty, lub przynajmniej do jego pierwszego kroku.

Co jest pierwszym krokiem pokuty? Może ktoś powie: Zerwanie z grzechem, gdyż "nie grzeszyć więcej" jest przecież najlepszą pokutą. To jest prawdą, jeśli tylko najpierw miało miejsce coś innego, mianowicie wyznanie grzechu. W Przypowieściach 28.13 czytamy: "Kto ukrywa występki, nie ma powodzenia, lecz kto je wyznaje i porzuca, dostępuje miłosierdzia". Tak więc biblijna droga to wyznanie i porzucenie grzechu. W wielu wypadkach nie można wcale zerwać z grzechem lub mówiąc dokładniej: grzech nie zerwie z nami dopóki nie zostanie on wyznany.

Niedawno opowiadał mi pewien kupiec: "Minęło dziesięć lat od mojego nawrócenia, ale coś było powodem, że nie mogłem się cieszyć ze zbawienia i od czasu do czasu przechodziłem przez ciemne okresy, a raz nie byłem nawet daleki od tego, aby opuścić drogę naśladowania Jezusa. Przyczyną było oszustwo, które popełniłem w czasie nauki i którego nie naprawiłem. Mój mistrz uważał mnie za bezwzględnie uczciwego i dlatego było mi tak trudno powiedzieć mu, że go oszukałem. Ale kiedy niepokój osiągnął swój punkt kulminacyjny, postanowiłem za wszelką cenę wyznać i naprawić tę krzywdę. Od tego czasu nie tylko byłem całkowicie pewny swojego zbawienia, lecz przeżyłem także przebudzenie na zgromadzeniu, które odbywało się w moim domu". Człowiek ten nienawidził kradzieży i zerwał z tym grzechem całkowicie. Ale ten grzech nie zerwał z nim, dopóki on go nie wyznał. Grzech, który popełniamy, wychodzi na początku w postaci pożądliwości z naszego serca, kiedy zaś zostanie wykonany, wraca z powrotem w postaci ciężaru na naszym sumieniu. Kiedy potem umyślnie go zataimy, staje się ciemnym punktem, do którego wróg w trudnych godzinach przykłada swój hebel zwątpienia i wszystko doprowadza do chwiejności, a nawet poddaje w wątpliwość całe nasze doświadczenie wiary.

Bracia Józefa świadomie utrzymywali między sobą a swoim ojcem pewne kłamstwo. Mówili, że dzikie zwierzę pożarło Józefa, gdy tymczasem oni go sprzedali. I to kłamstwo stało się dla nich straszydłem, które ciągle ich prześladowało. Kiedy po wielu latach przyszli do Egiptu a tamtejszy nieznajomy władca rozmawiał z nimi tak szorstko i zaglądał im głęboko do serca, jak gdyby ich znał, wtedy to straszydło pojawiło się znowu i oni mówili: To są skutki naszego grzechu przeciwko Józefowi /1 Moj.42.21/. Ale nie wystarczyło, że między sobą uznali się winnymi. Musieli wyznać grzech i pokutować, a wtedy dopiero uwolnili się od tego straszydła. Job powiedział: "Żałuję i pokutuję" /Job.42.6/. O, jakże wielu żałuje w swoim sercu i nawet przeklina samych siebie z powodu grzechu, jaki popełnili, wyznają go też przed Bogiem, przyznają się do winy i mówią Mu, że są najgorszymi, ale pokutują dopiero wtedy, gdy wyznają także ludziom, wobec których zgrzeszyli. Do całości przebaczenia należy bowiem także przebaczenie ze strony ludzi, względem których zawiniliśmy. Także i w ich sercach musi zostać zgładzone wspomnienie naszego grzechu. Ale to dzieje się przez wyznanie. W księdze Izajasza 62.10.11, czytamy: "Torujcie ścieżkę, usuwajcie kamienie..., Oto nadchodzi twoje zbawienie!" Być może usunąłeś dziewięćdziesiąt dziewięć kamieni ze swojej ścieżki, ale jeden ten najcięższy i największy, pozostawiłeś i ukryłeś, i to ten, który należało usunąć najpierw. To nie jest właściwa, skuteczna pokuta. W ten sposób istnieje przeszkoda, dla której zbawienie nie może do ciebie przyjść.

Kiedy lud izraelski wędrował do ziemi swojego przyszłego odpoczynku, pierwszą rzeczą, którą zrobili wchodząc do niej, było to, że zatrzymali się, rozbili obóz i poddali się obrzezaniu. I dopiero potem Bóg mógł im wy dać świadectwo: "dzisiaj zdjąłem z was hańbę Egiptu", mogli też obchodzić święto paschy, spożywać zboże tego kraju i podjąć walkę z siedmioma mieszkającymi tam ludami /Jozue 5/. Być może wszedłeś na drogę naśladowania Jezusa, mając na sobie ową "hańbę Egiptu", lecz nie będziesz się mógł radować z krwi Baranka, nie będziesz mógł spożywać chleba żywota którym jest Jezus ani też nie będziesz mógł odnosić zwycięstw nad swoimi wrodzonymi namiętnościami, jeśli nie zostaną z ciebie zdjęte grzechy, którymi splamiłeś się w swoim wcześniejszym życiu w świecie. A to dzieje się przez wyznanie tych grzechów i naprawienie wyrządzonych krzywd. Jeśli odważymy się przyznać do naszych grze chów, stwierdzimy niebawem, że również Bóg przyznaje się do swego przebaczenia /Jan 1.9, Przyp. 28.13, 3 Moj.5.20 -26/. Przeszkodą, z powodu której wielu nie może znaleźć pokoju, jest przede wszystkim to, że nie zostaje wyrugowane i odrzucone zło, pochodzące z przeszłości, albo zło, w którym jesteśmy związani jeszcze teraz.

 

2.
Palec na sercu

Pokuta głoszona przez Jezusa. Pokuta, głoszona przez Pana Jezusa skierowana była do serca. Podczas kiedy Jan kładł palec na sumieniu, w którym wpisane są popełnione grzechy, Jezus kładł swój palec na sercu, w którym grzech powstaje i w którym toczy się historia grzechu zanim zostanie on popełniony. Bowiem grzech, przejawiający się zewnętrznie, ma najpierw swoją historię w sercu. W niektórych przypadkach może ona trwać zaledwie kilka minut, w innych być może całe lata. Każdy grzech, popełniony przez nas zewnętrznie, popełniliśmy najpierw w sercu. Dlatego Jezus ingerował właśnie tutaj, wyprowadzając na światło nieczyste pobudki, zamiary i żądze serca, i określając je jako grzech. Całe kazanie na górze jest wielkim kazaniem pokuty na ten rozstrzygający temat: "Błogosławieni czystego serca!" Tutaj nie można się już usprawiedliwiać, mówiąc "Ja tego nie zrobiłem!" Jezus szedł jeszcze dalej i powiedział: "Kto patrzy na niewiastę i pożąda jej, już popełnił z nią cudzołóstwo w sercu swoim" /Mat. 5.28./ Tak więc żywe Słowo przenikało do wnętrza i stawało się sędzią myśli i zamysłów serca. Odkrywa ono serce z jego niewłaściwymi zachciankami i żądzami.

Często słyszymy wyrażenie: nie jesteśmy dość głęboko odłączeni od grzechu. Bardziej trafnie należałoby powiedzieć: nie jesteśmy dość głęboko odłączeni od pożądliwości. Pożądliwość jest tonem macierzyńskim dla grzechu, w którym grzech zostaje poczęty i z którego się rodzi. Jakub mówi, że powstanie grzechu powoduje pożądliwość od zewnątrz i pokuszenie od wewnątrz /Jak.1.13-15/. Dlatego w życiu każdego nawróconego oczyszczenie z grzechu powinno być konkretnym przeżyciem, tak samo jak "przebaczenie grzechu". Piotr mówi o nowo nawróconych, że Bóg oczyścił ich serca przez wiarę /Dz.Ap.15.9/. O Hiskiaszu czytamy /2Kr.29/, że w pierwszym roku swojego panowania, w pierwszym miesiącu kazał otworzyć bramy świątyni Pańskiej i dokonać jej oczyszczenia, przy czym rozpoczął od wewnątrz, od miejsca świętego /2Kron.3.16-17/. To powinno być przeżyciem każdej nawróconej duszy. Zaraz na początku, tuż po swoim nawróceniu, jak tylko jej sumienie zostało zwolnione od ciężaru, winna też dążyć do przeżycia tego, co mówi Paweł w Liście do Rzymian 6.14: "Grzech nad wami panować nie będzie". Lecz jak wielu opanowanych zostaje przez grzech, pędzonych, dręczonych i zżeranych przez swoje namiętności i pozostaje w nich tkwić przez całe życie. Niektórzy nie pozostają nawet na tym gruncie, gdzie szczerze wzdycha się: "Nędzny ja człowiek", lecz miejsce wzdychania zajmuje u nich pobłażliwość względem grzechu, a nawet żartowanie na temat grzechu! Tak więc nie ma już u nich miejsca na Boże strofowanie, a tym mniej dla Bożego Słowa i Bożego Ducha. Wszystko zostaje ciągle na nowo udaremnione, powalone i pochłonięte przez tę okropną czeluść nieczystego serca /Ps. 40.3/. Serca nie ogarnęła pokuta i dlatego pozostało ono jaskinią zbójców /Mat. 15.18-20/, salą okropności i zgrozy /Ez.8.7-12/, słonym bagnem i cuchnącym bajorem, jak powiada prorok /Ez.47.11/, przez które nie przepłynęła jeszcze krew ani Duch Jezusa Chrystusa. I to sprawia, że walka jest tak pełna goryczy, a zwycięstwo jest nieosiągalne.

Walka jest wielokrotnie bardziej gorzka dlatego, że podczas gdy na zewnątrz zwalczamy grzech, do pewnego stopnia jeszcze go kochamy i co pewien czas dajemy mu jeszcze miejsce w sercu. Dlatego serce staje się twierdzą, zawzięcie atakowaną z zewnątrz i z wewnątrz: z zewnątrz naciera pokuszenie, z wewnątrz zaś naciera pożądliwość. Aby osiągnąć zwycięstwo, musimy przede wszystkim wyrugować nieprzyjaciół wewnętrznych, wymienionych przez Jezusa w kazaniu na górze: brak przebaczenia, nieczystość, brak wstrzemięźliwości, żądza zemsty, jednostronna miłość, chciwość, niezadowolenie, skłonność do osądzania, chęć poddania się ludziom itd. Mówisz: "Nie potrafię pokonać tych nieprzyjaciół!" Masz rację. Ale możesz ich wywlec na światło, aby w świetle poginęli. Jozue powiedział do żołnierzy, którzy strzegli pięciu królów w jaskini Makkeda: "Otwórzcie wejście do jaskini i wyprowadźcie do mnie owych pięciu królów" /Joz.10.22/. Wyprowadzili ich i postawili swoje nogi na ich karkach, po czym Jozue kazał ich stracić. Mniej tylko odwagę! Jezus, twój niebiański Jozue już sobie poradzi z twoimi nieprzyjaciółmi, jak tylko Mu ich dasz. Zdemaskuj ich tylko i powiedz jak Dawid: "Oto nieprzyjaciele twoi, Panie, oto nieprzyjaciele twoi muszą zginąć!" /Ps. 92.10/.

Nie możesz mieć uwięzionych nieprzyjaciół ani też nieprzyjaciół, zobowiązanych płacić ci daninę, lecz musisz mieć nieprzyjaciół pobitych. Musisz móc powiedzieć o swoich wrogach to, co powiedział Jehoszafat o wielkim wojowniku Moabitów: oto wszędzie trupy na ziemi i nikt nie ocalał /2Kr.20.24/. Ale wiele dzieci Bożych czyni z odkupieniem, darowanym nam w Chrystusie, to co lud izraelski zrobił z ziemią obiecaną, darowaną im przez Boga. Czy tamy w Księdze Sędziów 1 i 2, gdzie opisany jest jej po dział, że Izraelici nie wytępili swoich nieprzyjaciół, lecz mieszkali z nimi i zmusili ich do odrabiania pańszczyzny. Ponieważ zaś Izrael nie wytępił swoich nieprzyjaciół, nie wytępił ich też Bóg /Sędz.2,3.21/. W ten sposób ci ujarzmieni nieprzyjaciele z biegiem czasu znowu się wzmocnili i byli dla Izraela cierniem w jego bo ku, jak Bóg przepowiedział /5 Moj.7,1-6; Joz.23.12-13/. Jeśli pożądany owoc pokuty, jak żądał jej Jan, polegał na tym, że sprawy związane z zewnętrznym życiem zostały uporządkowane na sposób Boży, to pożądany owoc pokuty, jak żądał jej Jezus, polegał z pewnością na tym, że wnętrze i najgłębsze wnętrze ludzi, pragnących Go naśladować, stawało się prostolinijne i prawe, szczere i przejrzyste, jak wyraził to Dawid: "Panie, przed tobą są wszystkie pragnienia moje" /Ps. 38,10/. Wtedy walka staje się o wiele łatwiejsza, bowiem nasze pożądania, którymi jak mackami dotykaliśmy wszystkiego wokół i siebie, są teraz skierowane na Boga. Przyjmujemy światło i światło wychodzi znowu z nas. Przedtem przyjmowaliśmy ciemność, toteż ciemność i nieczystość musiała znowu wychodzić z nas. Zgodnie z 2 Kor.7.1. istnieje nie tylko "zmaza ciała", lecz także "zmaza ducha". A zmaza ducha przeszkadza w relacji uświęcenia tak samo, jak zmaza ciała.

Jeśli tak wielu naszych nawróconych mężczyzn nie znajduje przyjemności w Słowie Bożym, nie ma rozeznania w drogach Bożych i nie odczuwa radosnego pragnienia modlitwy, to ma to swój powód nie w nawale pracy lub troskach życiowych albo obowiązkach służbowych, jak niektórzy utrzymują, lecz przede wszystkim w nieczystości serca. Nieczystemu sercu nie smakuje bowiem czyste Słowo. W tym należy szukać głównej przyczyny, dla której tak wielu ma zamknięte Biblie. Bowiem w myśl listu do Rzymian 12,1-3 przekazanie swojego ciała i oświecenie idą z sobą w parze. Nikt, kto wcześniej zanieczyścił swego ducha i swoje serce uczuciami gniewu, zazdrości, nieczystości itp., nie będzie miał radosnego pociągu do modlitwy, do Słowa Bożego lub do służby. A jeśli nasze siostry z wiekiem pogrążają się z powrotem w własną starą naturę, to czy nie pochodzi to stąd, że nie oczyściły się one od zmaz ducha, którymi splamiły siebie i innych? Droga siostro, kiedykolwiek rozmawiałaś z inną osobą bez miłości o innych, plamiłaś jej ducha, wkładałaś truciznę do jej wnętrza. Miriam mówiła przeciwko Mojżeszowi ze swoim bratem Aaronem i jego żonie, a Pan dotknął ją trądem, aby pokazać jej i nam, jak ocenia On obgadywanie i osądzanie innych. O, jakże okropnym terenem są zmazy ducha! Kto nie da tutaj sobie usłużyć światłem i nie pokutuje, ten nie może myśleć o uświęceniu ani o zakończeniu dzieła uświęcenia w swoim życiu.

 

3.
Świadectwo zepsucia

Pokuta głoszona przez apostołów Dotykała własnego "ja". Nie zatrzymała się przy obciążonym sumieniu ani przy splamionym sercu, lecz atakowała osobę. Można to łatwo zrozumieć. Dane było więcej światła, wydarzyły się większe rzeczy; Jezus umarł na krzyżu, krzyż daje właściwą pokutę. Krzyż bowiem nie tylko objawia Bożą miłość w jej punkcie kulminacyjnym, lecz objawia także skażenie człowieka w jego najgłębszym punkcie. Dopiero krzyż objawił i dopiero z punktu widzenia krzyża można po wiedzieć, jak złym jest człowiek. Tam człowiek przypieczętował całe swoje zepsucie, podnosząc rękę na swojego Boga, aby Go zniszczyć. Dlatego Piotr, przemawiając w dniu Pięćdziesiątnicy, ujmuje razem wszystkie grzechy ludu w tym jednym czynie: "tego wyście rękami bezbożnych ukrzyżowali i zabili!" /Dz.Ap.2.23/. Chciał jakby powiedzieć: patrzcie, jakie wystawiliście sobie świadectwo waszego ze psucia i waszej nieprzyjaźni względem Boga, krzyżując i odrzucając jako przeklętego tego, którego Bóg uwierzytelnił wśród was przez czyny niezwykłe cuda i znaki jako człowieka pochodzącego od Boga, i do którego przyznał się, którego wzbudził i posadził po swojej prawicy! Kiedy to słyszeli, byli w swoich sercach poruszeni do głębi i pyta li: "Co mamy czynić?" /w 37/. Piotr zaś odpowiedział im: "Pokutujcie", to znaczy: zmieńcie swoją postawę względem Jezusa! Wyście Go zabili, teraz więc wydajcie wyrok śmierci na siebie samych. Wyście wydali na Niego wyrok po tępienia, teraz więc wydajcie taki wyrok na siebie. To jest pokuta, jak głosi ją i jak wymaga jej krzyż. Dlatego też pod krzyżem nie ma żadnej różnicy między wielkimi i małymi grzesznikami krzyż stawia wszystkich na tym samym poziomie jako przeklętych. Według zwyczajowych ocen ludzkich może być różnica pomiędzy grzesznikami a grzesznikiem, ale pod krzyżem różnica ta upada. Tam Jan jest tak samo winny, jak umierający złoczyńca.

Nie chodzi tutaj o poszczególne czyny, które jeden człowiek popełnił, a drugi nie popełnił, lecz chodzi o to, czym jest człowiek. Jeśli człowiek chce wiedzieć, jak bardzo jest złym, nie może patrzeć na swoje sumienie ani też pytać swojego serca, lecz musi stanąć pod krzyżem i pytać krzyża. A krzyż mówi mu: Jesteś tak złym, że Syn Boży musiał za ciebie umrzeć, i to umrzeć tak haniebną śmiercią, ponieważ jesteś tak haniebnym grzesznikiem. Tak więc krzyż potępia każdego bez wyjątku i na wszystkim, co pochodzi z natury człowieka, wypisuje wyrok przekleństwa. O, jakże mało zrozumieliśmy znaczenie krzyża! Chcieliśmy korzystać z krzyża, aby doznać pomocy, ale krzyż nie chce nam pomóc, lecz osądza nas w naszej naturze i usuwa nas z naszą starą istotą na bok. Wiele dzieci Bożych, które na początku po swoim nawróceniu miały pewien pokój i częściową pewność zbawienia, utraciły to ponownie, ponieważ nie używały krzyża w taki sposób, dla jakiego został nam on dany przez Boga. Szukały one pod krzyżem przebaczenia, przyniosły tam tylko swoje grzechy. Krzyż jednak wymaga czegoś więcej, niż naszych grzechów, żąda on przede wszystkim nas samych, naszego grzesznego "ja", naszego "starego człowieka".

Kto przy krzyżu szuka tylko przebaczenia, a nie oddaje krzyżowi samego siebie jako osądzonego i przeznaczonego na ukrzyżowanie, ten usiłuje wyrwać coś z całości znaczenia krzyża, czego jednak Duch Święty nigdy w jego wnętrzu nie zapieczętuje. Dlatego mimo wszelkich zapewnień ze stron innych ludzi i mimo wszystkich jego wysiłków we wierze pełne znaczenie krzyża pozostanie dla niego niejasne i nie stanie się jego udziałem. Jest różnica, czy nawracając się człowiek zajmuje się tylko poszczególnymi ciemnymi punktami swojego życia i szuka dla nich przebaczenia, albo czy "wchodzi w siebie". O synu marnotrawnym czytamy, iż wszedł w siebie /Łuk.15.17/. Wtedy było z nim całkiem inaczej. Wielu nie weszło przy swoim nawróceniu i dlatego też nie wyszło z siebie. Są oni jak Kain, który próbował przynieść Bogu siebie i przez to jak gdyby mówił, że jest w nim jeszcze coś dobrego, co Bóg winien uznać i co jest w stanie z Bogiem pojednać. Wziął on pod ochronę swoje własne życie i stał się przez to ojcem tych wszystkich, którzy szukają u Boga akceptacji poprzez własne wysiłki i wynalazki, a nie mogą pojąć, że ich życie ma zostać całkowicie stracone. Tak więc pokuta wielu ludzi nie jest niczym innym, jak tylko zranionym poczuciem własnej sprawiedliwości, a ich łzy niczym innym, jak przejawem ich obrażonego "ja"! Nie mogą sobie wybaczyć, że tu czy tam tak się skompromitowali. A przez to dowodzą, że nie zobaczyli jeszcze w świetle krzyża, kim są naprawdę. Kto bowiem poznał siebie w świetle krzyża i pokutował, ten mówi z Pawłem: "Odtąd już nie znamy nikogo według ciała", to znaczy, że nie znamy się już ani w tym, czym byliśmy we "wspaniałości ciała", ani też w tym, czym byliśmy w "haniebności ciała" /2 Kor. 5.16/. Znamy tylko nowego człowieka, stworzonego na krzyżu /Ef.2.15-16/.

Pokutować znaczy więc zupełnie skapitulować co do siebie, pozwolić się usunąć na bok jako przeklętego i przekazać Ukrzyżowanemu miejsce, które dotychczas zajmowało nasze własne "ja". Znaczy to dać Mu najwyższe miejsce w naszym życiu, tak jak Bóg dał Mu najwyższe miejsce po swojej prawicy. Nasze "ja" można odsunąć na bok tylko przez "Ja" Ukrzyżowanego. Ze swojego własnego "ja" możesz zostać wyzwolony tylko wtedy, jeśli miejsce twojego "ja" będzie mógł zająć Chrystus. Wąż powiedział do pierwszych ludzi: "będziecie". I w momencie, kiedy w to uwierzyli, narodziło się ich przewrotne "ja". Dlatego Bóg poprzez nadanie przykazań musiał temu "będziecie" przeciwstawić swoje "Ja jestem". Przez to zakon stał się zaporą przeciwko temu złemu prądowi, ale nie był rozwiązaniem sprawy. Dopiero kiedy przyszedł Chrystus i całkowicie złożył w ofierze swoje "Ja" czytaj tylko List do Filipian 2 r., aby zobaczyć jak Chrystus złożył w ofierze swoje "Ja" zdobył On moc i prawo, by w miejsce naszego samolubnego, buntowniczego "ja" wstawić swoje własne "Ja", złożone w ofierze. Bez krzyża nie byłoby to możliwe. Teraz jednak w ofiarowanej miłości Chrystusa tkwi moc do naszego wycofania się z widowni i przekazania miejsca dla Niego. Upadłemu człowiekowi może bowiem pomóc tylko ofiara: tylko przez ofiarę może on zostać pokonany i wyzwolony ze swojej fałszywej wielkości, do której zabrnął. Przez upadek człowiek stał się fałszywą wielkością, nie zaś "biednym grzesznikiem" takim staje się dopiero przez łaskę. A tą fałszywą wielkość nie mógł Bóg potraktować inaczej, jak tylko przy pomocy krzyża. Chrystus, będąc naszą Głową, musiał zstąpić tak nisko przede wszystkim dlatego, aby dopomóc nam zejść z naszej domniemanej wysokości, by stało się dla nas możliwe podnieść się ponownie wzwyż /2Kor.5.15/. To jest pokuta, jaką powoduje krzyż.

 

4.
Pokuta przed Bogiem

Jest świętą kontynuacją pokuty, jaką sprawia krzyż. Nie jest ona jednorazowym przeżyciem, lecz jest to stan w życiu człowieka wierzącego. Każde zbliżenie się w stronę Bożego serca, Jego woli i Jego obrazu ma swój warunek: gruntowna pokuta! Pokuta znaczy bowiem uginanie się pod wszystko, co nas poniża, co odrywa naszą hańbę i czyni nas małymi. Przez siedem lat pozwolił Dawid poniżać się w jaskiniach i pieczarach, aż w końcu mógł powiedzieć: "Jestem robakiem, a nie człowiekiem" /Ps.22.7/. Dopiero potem Bóg mógł go uczynić wielkim, jak wielcy tej ziemi /2Sam.7.9/. Ponieważ wielu ludzi nie chce na tej drodze dopuścić do tego, by stali się małymi, musi ich Bóg rozszarpywać, jak Efraima /Oz.5.14/. Dochodzi do tego, ponieważ wielu nie wyzwala się przez pokutę od samych siebie. Pokuta przed Bogiem jest wewnętrznym osądzeniem samego siebie nawet wtedy, gdy nie widać świadomych grzechów. Pokuta przed Bogiem obejmuje to, co mówi pewien wiersz: "Przez umieranie wolnym się stać, wolnym od własnej istoty!" Pokuta przed Bogiem zawiera w sobie ciągłe zapieranie się wszystkiego własnego, gdyż jest to pokuta, mająca za cel zbliżenie się do Boga, ręka wyprowadzająca nas z nas samych i wprowadzająca nas w istotę Boga. Dlatego pokuta przed Bogiem nie może być jednorazowym aktem w życiu wierzącego, lecz jest to linia, ciągnąca się przez całe jego życie, którą wydłuża on codziennie. Być może tutaj należy szukać przyczyny, dlaczego wielu nie posuwa się naprzód drogą, na którą wkroczyli. Nie stosują tego, co tę drogę oczyszcza i wyrównuje: pokuty przed Bogiem. Jeśli pokuta jest zmianą umysłu, to nie może ona być w naszym życiu czymś chwilowym, gdyż u człowieka, pragnącego zbliżać się do Boga występują ciągle na nowo rzeczy, w których jego umysł w stosunku do Boga musi doznawać przemiany. Luter powiedział, że całe życie wierzącego musi być ustawiczną pokutą. Dziecko Boże postępujące w światłości będzie starało się pozostawać w duchu pokuty tak samo, jak stara się pozostawać w duchu modlitwy. Tylko w ten sposób człowiek pozostawać może skruszony czyli gotowy do pokuty, to znaczy do natychmiastowego uniżenia się z powodu każdej niewłaściwej myśli, każdego niepotrzebnego słowa i każdego zaniedbania względem Boga i ludzi. Dzięki temu nie mogą się gromadzić grzechy i przypadki niewierności, które zatwardzałyby serca, zaciemniały ducha i oddalały radość zbawienia. Jego modlitwą pozostaje:

Co jest jeszcze uciekającego, Ty zgromadź;
Co jest jeszcze dumnego, ugnij;
Co jest w zamieszaniu, doprowadź do pokoju;
Co jest jeszcze zatwardziałego, zmiękcz;
aby we mnie już odtąd nie żyło ani nie objawiało się nic innego,
jak tylko mój Przyjaciel!

Pokuta przed Bogiem nie jest jednak tylko korzeniem się z powodu rzeczy złych i niewłaściwych w nas, lecz jest także gorącym wołaniem o to, czego jeszcze brakuje. Wszystkie wyrażenia w psalmach takie jak "dusza moja pragnie", "dusza moja tęskni", "dusza moja woła" itp. są wyrażeniem pokuty przed Bogiem. Przez zwrócenie się ku Bogu zostaje dusza niejako opróżniona z dotychczasowej zawartości, nie jest jednak od razu wypełniona Bożą pełnią. I stąd to wołanie do Boga, pragnienie zbliżania się do Niego, żarliwa prośba o nową zawartość życia. Dusza podobna jest wtedy do naczynia szklanego, z którego wypompowano powietrze i któremu w każdej chwili grozi zgniecenie i skruszenie na skutek ciśnienia z zewnątrz. W ten sposób można zrozumieć, dlaczego mimo gruntownego nawrócenia albo właśnie dzięki gruntownemu nawróceniu i opróżnieniu ze wszystkiego starego dusze mogą się znaleźć w takim strapieniu i niepokoju, jakich nie przeżywały nigdy przed nawróceniem. Naczynie zostało opróżnione, lecz nie jest napełnione. A pokuta przed Bogiem jest kanałem, poprzez który to wypróżnione naczynie bywa napełnione. Wielu umieściło pokutę i uniżenie się tylko na początek swojego życia chrześcijańskiego i na skutek tego utraciło zdolność przyjmowania dalszych, głębszych błogosławieństw. Błogosławieństwo płynie bowiem tylko tak długo, jak długo trwamy w uniżeniu, podobnie jak i woda wypełnia najpierw miejsca położone najniżej. Pokuta przed Bogiem jest także tą świętą siłą, która w uniżeniu uczy nas zrozumieć Boga i odnosić zwycięstwo. Psalmy pełne są tego przykładów. Wiemy, jak wiele psalmów rozpoczyna się od głębokiego uniżenia, a kończy się triumfem, pochodzącym z faktu znalezienia się po stronie Boga, uzyskania Bożej łaski dla przebaczenia, pomocy itp. Szczególnie często znajdujemy pokutę tego rodzaju w życiorysach postaci biblijnych. Jakub powiedział: "Nie puszczę cię, dopóki mi nie pobłogosławisz". I Bóg pobłogosławił go /1Moj.32/. Hiskiasz płakał i wołał do Boga i Bóg dodał do jego życia piętnaście lat /Iz. 38/. Nawet bezbożny Achab osiągnął przez swoją pokutę to, że zapowiedziane przez Boga sądy nie spadły na naród za jego życia /1 Król. 21,27-29/. Pokuta zajmuje tutaj miejsce sądu: z góry bierze sąd na siebie, korzy się pod nim i przez to powoduje odwrócenie sądu.

Do pokuty przed Bogiem należy także świadomość a jest to być może najgłębszy punkt pokuty że każdy grzech jest grzechem przeciwko Bogu. Dawid powiedział "Przeciwko tobie samemu zgrzeszyłem" /Ps. 51,6/. On przecież zgrzeszył najpierw wobec Uriasza i Betszabe, teraz jednak z całą mocą naciera na niego świadomość: Wszystkie te grzechy są grzechami przeciwko Bogu! Dopiero kiedy to uczucie obudzi się w nas za sprawą Ducha, będziemy wiedzieć, co to jest nienawiść do grzechu. Kiedy Józef był kuszony, nie powiedział: "Jak mógłbym zrobić to i w ten sposób zawieść zaufanie mojego pana", lecz powiedział: "Jakże mógłbym popełnić taką niegodziwość i zgrzeszyć przeciwko Bogu?" To, co ochroniło go w tej trudnej godzinie, była wstrząsająca świadomość: zgrzeszyłbym przeciwko Bogu!

Nie będziesz traktował na serio grzechów przeciwko swoim braciom i siostrom, będziesz ciągle na nowo usprawiedliwiał się ze swojego osądzania i pomawiania i z braku miłości względem innych, argumentując tym, że stwierdziłeś u nich przewrotność i zatwardziałość, dopóki w świetle Bożym nie stanie ci się jasne, że każdy grzech, wyrządzony ludziom jest grzechem przeciwko Bogu. Oby Duch Boży w tej właśnie godzinie wypisał ognistymi literami na twoim i moim sercu: każdy grzech jest grzechem przeciwko Bogu!

 

5.
Błaganie o ratunek

Pokuta za innych jest najwyższym stopniem pokuty. W ten sposób pokutował Jezus, kiedy wszedł do Jordanu, aby zostać ochrzczony chrztem pokuty, uczynił to w tym celu, aby wziąć na siebie winę ludzkości, aby pokutować za nią. Dlatego i my, na ile przywłaszczymy sobie Boże przeznaczenie i staniemy się uczestnikami królewskiego Ducha, na tyle będziemy też w stanie pokutować za innych, a nawet przeniknięci będziemy tym pragnieniem. Jezus, który był wolny od samego siebie, który był królem w pełnym znaczeniu tego słowa, mógł i musiał oddać swoje życie jako jedną wielką pokutę za innych. Z roku na rok odczuwał On coraz bardziej ciężar grzechu ludzkości, który sam na Niego się zwalał, i który zwala się, chociaż w innym sensie na każdego w tej mierze, w jakiej pokutuje on wobec Boga. Dla tego był Jezus mężem boleści.

Pokuta za innych będzie główną cechą charakteru każdego błogosławionego pracownika i każdego dziecka Bożego, które jest błogosławieństwem dla innych. Tylko na tyle na ile korzymy się najpierw za inne dusze, na tyle uzyskamy nad nimi pełnomocnictwo. Czymże innym były wielogodzinne modlitwy, łzy, zmagania i błagania o ratunek dla dusz w życiu Finney'a /1792-1875/, jak nie pokutą za innych! Ponieważ najpierw pokutował on za ludzi, którym następnie głosił Słowo Boże, mógł mówić z takim żarem, powagą i miłością, i wylać przed nim całe swoje serce, że ludzie ci zdobyci dla Boga i na całą okolicę zstępował duch pokuty. A czy modlitwa Abrahama za Lota, trzytygodniowy post Daniela, czterdziestodniowe wstawianie się Mojżesza za lud przed Bogiem, smutek Nehemiasza nad ruinami murów i ból serca Ezdrasza nad odstępstwem jego ludu, były czymś innym niż pokutą za innych? Czy możemy sobie w ogóle wyobrazić błogosławionego pracownika bez takiej łaski? Czy prawdziwa modlitwa przyczynna nie jest przeważnie połączona z pokutowaniem za tych, o których prosimy? Jakże głęboko uniżyła się owa niewiasta kananejska, aby wyprosić pomoc dla swojej córki! A jak głęboko musiała się uniżyć Monika, matka Augustyna, wstawiając się za swojego zgubionego syna, skoro bogobojny biskup Ambroży mógł ją zapewnić: "Syn takich modlitw nie może zginąć!" O, gdyby duch pokuty mógł ponownie spocząć na dzieciach Bożych, doświadczalibyśmy cudów w naszych domach, w naszych zborach i otaczającym nas świecie! Po pokucie Jakuba, tak gruntownej, jakiej nigdy przedtem nie czynił /1Moj.35/ na okoliczne plemiona padł strach Pański. O, gdyby mogli pokutować przywódcy zborów, pokutowaliby także ich członkowie, a następnie także i ludzie tego świata! Z pewnością napełnione byłyby kościoły i kaplice, gdyby ich kaznodzieje pokutowali, a potem również głosili pokutę. Człowiek ma bowiem głęboką potrzebę pokuty. Jan głosił pokutę, a wychodziła do niego cała Jerozolima i wszystkie okoliczne ludy.

Czy przebudzenia w wielu okolicach nie powstały przeważnie przez to, że niektórzy boleli nad śmiercią duchową, korzyli się i modlili się? Zazwyczaj przebudzenia pojawiły się tam, gdzie przedtem była oziębłość największa i gdzie znalazła się jedna albo kilka dusz, które nie mogły już patrzeć na krzywdę Józefa i pokutowały za zbór. Mąż Boży Blumhardt w miejscowości Bad Boll modlił się i pościł, aż utorował drogę, na której setki dusz wyratowanych zostało z sideł szatańskich. Czy nie chcemy zrobić tak samo? Zamiast narzekać na "czas suszy" i "twardą glebę" pokutujmy raczej i czyńmy tak, jak Baranek. Jak postąpił Baranek z suchą ziemią? W księdze Izajasza 53,2 czytamy, że wyrósł On jako korzeń z suchej ziemi, ale nie po to, aby znaleźć przez to swoje życie, lecz aby swoje życie położyć. Złożył On otrzymane z góry życie do swojego martwego otoczenia i w ten sposób pochłonął śmierć i wzbudził życie. Wylał On całe swoje życie, aż z tej suchej ziemi ludzkości odezwał się odgłos miłości i życia. Oto, co znaczy właściwe używanie otrzymanej łaski. Wielu traci otrzymane błogosławieństwa, ponieważ chcą je sobie zachować, zamiast złożyć je w ofierze. Tylko to błogosławieństwo pozostaje i pomnaża się, które zamienione zostaje na ofiarę.

 

6.
Przed Orędownikiem

Celem pokuty wierzącego po każdym popełnionym grzechu jest odnowa. Jest ona konieczna dla odnowienia zakłóconego stosunku pomiędzy nim a Bogiem. Grzech zakłóca naszą społeczność z Bogiem. Zastoje, jakie występują często w życiu niektórych dzieci Bożych, pochodzą być może przede wszystkim stąd, że nie pokutują oni z po pełnionych w niedalekiej przeszłości grzechów. Grzech, jaki popełniłem, musi być natychmiast przyniesiony przed orędownika Jezusa Chrystusa, a w razie potrzeby także i przed ludzi. Jan mówi: "jeśliby kto zgrzeszył, mamy orędownika u Ojca"/1 Jan. 2.1/. Co należy uczynić przed adwokatem, który ma w sądzie bronić naszej sprawy? Przede wszystkim należy mu szczegółowo opowiedzieć przebieg całej sprawy. I to właśnie musimy czynić wobec Jezusa, który jest naszym orędownikiem przed tronem Bożym. To jest pierwszym krokiem pokuty, koniecznej po każdym popełnionym grzechu. Potem może On prowadzić sprawę naszej duszy przed Bogiem. Bowiem na każdy popełniony przez dziecko Boże grzech wnosi nieprzyjaciel oskarżenie przed Boga. Jest on "oskarżycielem braci", który oskarża ich dniem i nocą przed Bogiem czytamy w /Obj. 12.10/. Tobie wydaje się to może zbyt uciążliwe, jeśli zgrzeszyłeś w nocy, wstać z łóżka i pokutować z popełnionego grzechu, ale dla nieprzyjaciela nie jest to zbyt uciążliwe złożyć tam w środku nocy skargę o popełnionym przez ciebie grzechu. Powinniśmy być względem grzechu skrupulatni już choćby dlatego, że nieprzyjaciel jest tak skrupulatny. Z tej przyczyny winniśmy być zawsze gotowi do pokuty, aby wróg nie wyprzedzał nas ze swoim donosem w górze. Jeśli tego nie czynimy, sprawa pozostaje po prostu nie załatwiona, przede wszystkim nie załatwiona w naszym sumieniu. I takie nie przebaczone grzechy, wokół których tak łatwo przechodzimy w naszym życiu powszednim, stają się przegrodą, przez którą nie możemy spoglądać na Boga, oraz murem obronnym, poza którym nieprzyjaciel gromadzi swoje siły.

Pokuta wierzącego po każdym popełnionym grzechu jest również konieczna dla oczyszczenia od tego grzechu. Zazwyczaj grzech, który ciągle na nowo doprowadza nas do upadku, jest grzechem, który do nas przylgnął. To powinno nas mobilizować do tego, by szukać nie tylko przebaczenia, lecz także oczyszczenia od niego, abyśmy go już więcej nie czynili. Jan mówi bowiem: "Jeśli wyznajemy grzechy swoje, wierny jest Bóg i sprawiedliwy i odpuści nam grzechy i oczyści nas od wszelkiej nieprawości" /1Jn.1.9/. Po odpuszczeniu grzechu winno nastąpić oczyszczenie z grzechu, w przeciwnym razie będziemy musieli przychodzić z takim samym grzechem być może już w następnym tygodniu, i tak rok po roku. Właśnie to, że te same grzechy ujawniają się ciągle na nowo, miałoby prowadzić nas do głębszej pokuty i sprawić gorętsze pragnienie wyzwolenia. Psalm 130, który opisuje taki stan, rozpoczyna się od słów: "Z głębokości wołam do ciebie, Panie!" Jakie są to głębokości? Są to głębokości pokuty! O, w jakże wielką udrękę może wprowadzić duszę to, że ciągle powraca ten sam grzech! Z kontekstu, a szczególnie z końcowych wersetów tego psalmu możemy zauważyć, że psalmista cierpiał właśnie w ten sposób wskutek ciągle powracających grzechów. A czego on poszukuje? Nie tylko przebaczenia lecz także wyzwolenia. Mówi on: "u Pana jest łaska", to znaczy ciągle nowe ułaskawienie po ciągle na nowo powracających grzechach, "i odkupienie u niego obfite!" Dawid szukał zarówno przebaczenia jak i odkupienia i on znalazł jedno i drugie. Dlatego w końcu zachęca i innych mówiąc: "On sam odkupi Izraela od wszystkich grzechów jego".

Zaprawdę, gdzie dusza podchodzi do swojego grzechu na serio i pokutuje, dopóki nie znajdzie z niego wyzwolenia, zdobywa ona odwagę, by wierzyć w to, że istnieje wyzwolenie ze wszystkich grzechów. Lecz także i odwrotnie: gdzie u jakiejś duszy stale na nowo wraca ten sam grzech, a często nawet ze wzmożoną siłą, bliskie jest niebezpieczeństwo, że dusza ta w końcu całkiem zaniecha walki i zobojętnieje, a nawet że bez wielkiego bólu przechodzić będzie wokół grzechu, nad którym dawniej wylewała gorzkie łzy. Dlatego Dawid nie na próżno mówi: "nie odbieraj mi swego Ducha Świętego!", kiedy zaatakowany został przez swój grzech w tak okropny sposób /Psalm 51,13/. Szczególnie po ciężkich upadkach w grzech, które poprzedzały wieloletnie zmagania, okazuje się często, że miejsce dawniejszej powagi zajmuje przerażająca obojętność i znieczulenie. W ten sposób trzeba rozumieć, dlaczego dzieci Boże, które przeżyły głęboki upadek, tak trudno doprowadzić do pokuty. Często jak gdyby odczuwały one, że postawiono im zbyt wielkie wymagania, że w ich naturze nie było wcale innej możliwości, jak tylko doznać porażki. Tak sprawy u niejednego zdają się wyglądać i musimy być ostrożni w naszym sądzeniu takich, którzy doznali porażki, i sami z powagą traktować każdą skłonność do grzechu, abyśmy i my sami nie upadli.

 

7.
Bez miłości

Pokuta głoszona zboru przez wywyższonego Chrystusa dotyczy odstępców, odstępczych zborów, odstępczych przywódców, odstępczych członków. Chrystus mówi: "Pamiętajże tedy skądś wypadł, a pokutuj!" /Obj.2.5 B.G./. To jest odstępstwo. Kiedy jakiś chrześcijanin upadnie, pytamy zazwyczaj, do czego on wpadł. Ale Chrystus odwraca problem i pyta: wspomnij, skąd spadłeś? O, gdybyśmy przenieśli to na nasze zbory, ileż powodów mielibyśmy, aby uniżyć się do prochu i pokutować przed Bogiem i ludźmi! Urządzamy zgromadzenia ewangelizacyjne dla niewierzących, ale najpierw powinniśmy urządzać zgromadzenia pokutne dla wierzących. Doszliśmy do takiego stanu, że zjadamy resztki tego, co wypracowali, wymodlili nasi ojcowie. A co potem? Co pozo stawimy przyszłemu pokoleniu? Wydeptaną ziemię! Bez wątpienia pierwszą prośbą w naszych modlitwach miałaby być prośba o duchowe zbudzenie się i ponowne ożywienie naszych zborów. Kaznodzieja Morgan, następca ewangelisty Moody'ego /1837-1899/, powiedział na pewnej konferencji dla kaznodziei: "W kościele brak gorącego pragnienia, by ratować dusze. Czas na to przeznaczony zostaje zmarnowany. Głębokie uczucia religijne Kościoła zaginęły. Dlatego nie może on już śpiewać jak pierwotnie, dlatego nie roni już łez nad losem zgubionych grzeszników; dlatego nie odczuwa już tego bólu, który wzbudza gorącą miłość do upadłego świata; dlatego triumfalne śpiewy radości nie rozbrzmiewają już w obozowisku. Kościół jest wspaniale zorganizowany. Nigdy nie mieliśmy piękniejszych zespołów muzycznych. Jesteśmy gotowi wykonać potężną pracę, ale na tym niestety zatrzymujemy się". Mimo to jest jednak w zborach jeszcze wiele dusz, które już od lat tęsknią za poruszeniem z góry, które znają ubóstwo swoich pól, głęboko uginają się pod tym i oczekują, aż Duch pokuty będzie mógł zstąpić na zbory, rozpoczynając od przełożonych.

Ponieważ przełożonym pokuta z reguły przychodzi najtrudniej. Z tego powodu wywyższony Chrystus zwraca się zawsze najpierw do nich i mówi: "Upamiętaj się więc!" Gdyby przełożeni zaczęli pokutować, świat nie pozostałby nie tknięty. A z pewnością nikt tak bardzo nie potrzebuje pokuty, jak przywódcy. Zastanówmy się tylko nad tym, jakimi nasze zbory chcą być, jakimi mają być a nie są! Tutaj moglibyśmy sporządzić nieskończenie długą listę pokutną, ponieważ spustoszenie Córy Syjonu jest wielkie. A wina tego stanu obarcza przede wszystkim przywódców. W listach do zborów Pan za spustoszenie Kościoła odpowiedzialnymi czyni ich przywódców. I czyni to także i dziś. Z pewnością wielu uznaje to i już od dawna pyta się: W jaki sposób można to zmienić? Nasz Pan mówi: "Pokutuj!" oraz "czyń uczynki pierwsze!" Każde poruszenie i ożywienie wśród ludu Bożego rozpoczyna się od uniżenia Ktoś powiedział: "Kościół mógłby przeżyć przebudzenie, gdyby tylko pomyślał o swojej wierności i zechciał szczerze wyznać swoje grzechy". Ale dla chrześcijan jest o wiele łatwiej uprawiać puste wielomówstwo i zrzucać na Boga odpowiedzialność za potępione dusze, niż ukorzyć się, wyznać przed światem swoje odstępstwo i bezsilność i spełnić ślub, złożony wobec Boga. Bóg pragnie mieć wierny lud, który służy Mu całym sercem. Gdy by tak było, mury niejednego "Jerycha" upadłyby.

Oby Pan zesłał na swój lud Ducha świadomości winy i pokuty! Oby otworzył jego oczy, by mógł widzieć, skąd spadł, aby pokutował, dopóki jego przestępstwo nie zostanie zmyte, jego niewierność przebaczona, a jego wargi oczyszczone żywym ogniem wziętym z Bożego ołtarza! W końcu Pan zwraca się jeszcze do członków zborów. Także i do nich odnosi się wezwanie do pokuty: "Wspomnij, skąd spadłeś!" Nie chodzi tu o zewnętrzny upadek w jakiś określony grzech, lecz upadek wewnątrz, odstępstwo w sercu. Chłodnięcie żaru naszej miłości, utrata wrażliwości naszego sumienia, utrata naszego panowania nad grzechami, utrata naszej gorliwości względem Boga na rzecz chłodnej próżności, utrata prowadzenia przez Ducha radości i ofiarności, utrata wewnętrznej społeczności z Bogiem czy nie są to oznaki odstępstwa serca i czy nie mamy powodu, głęboko się upokorzyć? Czy fakt, że lgniemy do rzeczy doczesnych i tak bardzo przypodobniamy się do tego świata, i że osiągnięcie dobrobytu i wysokiego stanowiska jest dla nas ważniejsze niż poszukiwanie Królestwa Bożego i jego sprawiedliwości, nie wskazuje na to, jak daleko zeszliśmy z wąskiej drogi naśladowania Jezusa? Czy to, że nie mamy siły płynięcia przeciwko prądowi i wyjścia za obóz, aby znosić urągania Chrystusowe, nie jest objawem duchowego schorzenia i zubożenia? "Wspomnij, skąd spadłeś!" Jest rzeczą jasną: brak nam ducha pokuty. Mniemamy, że jesteśmy boga tymi i niczego nam nie potrzeba, a nie wiemy, jak jesteśmy ubogimi i pustymi.

 

Jeszcze słowo dla gotowych do pokuty

Niech twoja pokuta będzie gruntowa. Nie mów jak Saul: "Zgrzeszyłem ...ale!" /1Sam.15.24.30/. Jest to okrojona pokuta, jeśli zaraz po wyznaniu winy mówi się "ale". Nie czyń też jak Izrael, który przez dwadzieścia lat żartował przed Panem /1Sam.7.2.3/, ale nie wyrzekł się swoich bożków. Pokuta jest czynem, tak jak czynem był grzech. Nie jest powiedziane: odczuwajcie pokutę, lecz czyńcie pokutę! Nie usuwaj z drogi dziewięćdziesiąt dziewięć kamieni, po zostawiając jeden, ten największy. Wyznaj najpierw ten grzech, którego wyznanie przychodzi ci najtrudniej. Nie uczciwie zdobytych pieniędzy nie wkładaj do tacy ofiarnej, gdyż jest to łupiestwo, którego Pan nienawidzi /Iz. 61,8/. Daj je temu, do którego należą, i to wraz z jedną piątą wartości na dodatek, gdyż tego wymaga Pismo /3Moj.6.1-5/ Jedynie gdy właścicieli nie można już odnaleźć, wolno bez prawnie zdobyte mienie rozdać ubogim. Daniel powiedział do Nebukadnezara: "Zważ swoje winy miłosierdziem nad ubogimi" /Dan.4.24/. Bądź w tej sprawie bardzo konsekwentny, gdyż Biblia nazywa przywłaszczaniem sobie cudzej rzeczy "sprzeniewierzaniem się Panu" /3Moj.6.2/, zaś kradzież nazywa ona "znieważaniem imienia Bożego" /Przyp.30.9/. Achan przywłaszczył sobie rzecz obłożoną klątwą i sprowadził na siebie śmierć, a na całego Izraela klątwę /Jozue 7,11-12/.

Nie lękaj się bezwzględnej pokuty w tych sprawach, gdyż szczeremu Bóg dopomoże, a pokornemu okaże łaskę. Bóg okazuje szczególnie miłosierdzie w odpowiedzi na wyznanie grzechów. Naturalnie są też przypadki, kiedy lepiej jest wstrzymać się z wyznaniem grzechu przed ludźmi. Jeśli ktoś jest gotowy upokorzyć się, lecz widzi, że przez swoje ujawnienie grzechu nie naprawi szkody, lecz spowoduje jeszcze większą, wtedy wolno mu wstrzymać się od wyznania. W każdym przypadku jednak musi tę sprawę wyjawić przed duszą sprawującą usługę kapłańską, aby w ten sposób przyszła ona do światłości i została osądzona. Skrytość jest bowiem mocą grzechu. W książce: "Jacy byli pierwsi chrześcijanie?" czytamy, że jeżeli ktoś pragnął przyłączyć się do zboru, jeden ze starszych tego zboru brał go na osobność, pościł i modlił się z nim, dopóki całe jego życie nie zostało przemodlone i wprowadzone w Boskie światło. W ten sposób człowiek przebudzony duchowo prowadzony był do tego, by całkiem świadomie wyzwolić się od swoich dotychczasowych więzów grzechu przez wyznanie swoich grzechów i przez zadośćuczynienie wyrządzonych krzywd. Także my powinniśmy raz tego dokonać przemodlić całe nasze przeszłe życie, rok za rokiem, jak daleko Duch będzie nas prowadził wstecz, prostując każdą sprawę, na której położy On swój palec. Wtedy będziemy mogli, jak mówi Job /11.13-19/ "podnieść oblicze" i "nikt nas nie przestraszy". Czy możesz podnosić oblicze i patrzeć na ludzi, na domy, na miejsca pracy, gdzie przebywałeś i czy nic cię nie straszy? Czy odnośnie twojej przeszłości można powiedzieć o tobie to, co o Noem: "I zamknął Pan za nim [drzwi]"? /1Moj.7.16/ Błogo ci, jeśli możesz doświadczać błogosławieństwa związanego z oczyszczonym sumieniem! Należysz wówczas do najszczęśliwszych ludzi na ziemi. Wtedy potwierdzisz, że pokuta jest darem Bożym.



Chciał(a)bym przesłać ten artykuł pocztą elektroniczną na adres:

Moje imię i nazwisko:

 

Wersja HTML, Copyright (c) 1999 Czytelnia Chrześcijanina