Celem
tego artykułu jest przedstawienie podstawowych różnic między
kalwińskim i arminiańskim systemem teologicznym, a także
pokazanie, czego Biblia naucza odnośnie tych kwestii. Wzajemna
zależność, jaka panuje pomiędzy poszczególnymi doktrynami,
sprawia, że jeśli do jednej z nich wkradnie się błąd, to nie
pozostanie on bez wpływu na pozostałe.
W rzeczywistości
istnieją tylko dwa typy religii. Jest religia wiary i jest
religia uczynków. Wierzymy, że to, co znane jest z historii
Kościoła jako kalwinizm, jest najczystszym i najbardziej
spójnym wykładem religii wiary. Podczas gdy to, co znane jest
jako arminianizm, zostało rozcieńczone do niebezpiecznego
stopnia przez religię uczynków i dlatego stało się niespójną i
niestałą formą chrześcijaństwa. Inaczej ujmując, wierzymy, że
chrześcijaństwo znajduje swój najpełniejszy i najczystszy
obraz w reformowanym wykładzie wiary.
Na początku piątego
wieku doszło do otwartego konfliktu między tymi dwoma typami
myśli religijnej, w którym starli się dwaj teologowie tamtych
czasów – Augustyn i Pelagiusz. Augustyn wskazywał na Boga jako
źródło wszelkiej duchowej mądrości i siły, podczas gdy
Pelagiusz wskazał na człowieka i stwierdził, że jest on w
stanie sam o własnych siłach zrobić wszystko, co nakazał Bóg,
gdyż inaczej Bóg nie wymagałby tego od człowieka. Wierzymy, że
arminianizm reprezentuje kompromis pomiędzy tymi dwoma
systemami. Jednak pomimo, że w swej bardziej ewangelicznej
formie, np. we wczesnym wesleyaniźmie, zbliża się do religii
wiary, to jednak zawsze zawiera w sobie wiele błędów.
Żyjemy w czasach,
kiedy praktycznie wszystkie kościoły historyczne zostały od
wewnątrz zaatakowane przez brak wiary. Wiele z nich wydało już
ostatnie tchnienie. I prawie zawsze upadek szedł po tej samej
linii – od kalwinizmu do arminianizmu, od arminianizmu do
liberalizmu i dalej do unitarianizmu. A historia liberalizmu
religijnego i unitarianizmu pokazuje, że zdegenerowały się one
do ewangelii socjalnej, która jest zbyt słaba, by przetrwać.
Jesteśmy przekonani, że przyszłość chrześcijaństwa związana
jest z tym systemem teologicznym, który nazywamy kalwinizmem.
Gdzie został porzucony kalwiński teocentryzm, tam zauważyć
można silne tendencje ku naturalizmowi lub sekularyzmowi,
które są nakierowane na człowieka. Niektórzy nawet stwierdzili
– naszym zdaniem słusznie – że odchodząc od kalwinizmu i
zdążając do ateizmu, nie napotkamy na żaden przystanek, jeżeli
będziemy do końca konsekwentni w swoim myśleniu.
Podstawową zasadą
kalwinizmu jest Boża suwerenność. Przedstawia ona plan
trójjedynego Boga jako absolutny, bezwarunkowy, niezależny od
całego skończonego stworzenia i całkowicie wypływający z
odwiecznego postanowienia Jego woli. On wyznacza prawa natury
i kieruje biegiem historii aż do najmniejszych szczegółów.
Jego zarządzenia są zatem wieczne, niezmienne, święte, mądre i
suwerenne. Są one przedstawione w Biblii jako podstawa Bożej
wiedzy uprzedniej o wszelkich przyszłych wydarzeniach, a nie
jako uwarunkowane przez tę wiedzę lub cokolwiek, co wynika z
samych wydarzeń.
Każda
myśląca osoba z łatwością zauważy, że jej życiem rządzi siła
wyższa. Nikt się nas nie pytał, czy chcemy się narodzić, ani o
to gdzie lub kiedy miałoby to mieć miejsce, czy w XX wieku,
czy też przed potopem, czy jako mężczyzna, czy też jako
kobieta, czy jako biały, czy też jako czarny, czy w Stanach,
czy też w Afryce. Wszystkie te rzeczy zostały suwerennie
ustalone za każdego z nas zanim jeszcze się narodziliśmy.
Chrześcijanie wszystkich wieków zgodnie rozpoznawali, że Bóg
jest Stwórcą i Panem całego wszechświata i jako taki jest On
ostatecznym źródłem wszelkiej ziemskiej władzy i mocy. A to
dlatego, że nic nie może się wydarzyć w oderwaniu od Jego
suwerennej woli. Inaczej nie byłby On prawdziwym Bogiem. Kiedy
więc oprzemy się na tej prawdzie, wtedy zauważymy, że zawiera
ona elementy, które potwierdzają pozycje kalwińskie, a
zaprzeczają arminiańskim.
Już z samego faktu, że
Bóg stworzył wszystko, co istnieje, wynika, że jest On
absolutnym Panem i Władcą wszystkiego, co uczynił. Bóg nie
tylko wpływa na los tego świata w jakiś ogólny sposób, ale
rzeczywiście zarządza ludzkimi sprawami (Dz. Ap. 4:24-28).
Nawet całe narody są jak pył w porównaniu z Jego potęgą (Iz.
40:12-17). Pośród wszystkich rzekomych porażek i sprzeczności,
których doświadczamy w naszej ludzkiej egzystencji, Bóg stale
wszystko kontroluje w swym niezachwianym majestacie. Nawet
grzeszne postępowanie człowieka jest możliwe jedynie za Bożym
przyzwoleniem i to dzięki sile, którą On dał swemu stworzeniu.
A skoro Jego przyzwolenie jest zgodne z Jego wolą, to
wszystko, cokolwiek się wydarza – włączając w to również
grzeszne postępowanie człowieka i jego ostateczne
przeznaczenie – musi być, w pewnym sensie, w zgodzie z tym, co
Bóg ustalił i zarządził. Zatem do jakiego stopnia zaprzeczymy
temu, do takiego stopnia pozbawiamy Boga władzy nad stworzonym
przez Niego wszechświatem i uczynimy z Niego Boga skończonego
i ograniczonego. Oczywiście, mówiąc o Bożej suwerennej władzy
nad stworzeniem, napotykamy na pewne problemy, których nie
jesteśmy w stanie w pełni wyjaśnić w oparciu o wiedzę, jaką
posiadamy. Jednakże nie jest to wystarczającym powodem do
tego, aby odrzucić to, co potwierdza zarówno Pismo, jak i nasz
rozum.
Bo czyż nie
powinniśmy uwierzyć w to, że Bóg może nawrócić grzesznika,
kiedy zechce? Czyż Wszechmocny, Pan nieba i ziemi, nie może
zmienić charakteru własnych stworzeń? On zmienił wodę w wino w
Kanie Galilejskiej i nawrócił Saula na drodze do Damaszku.
Trędowaty zaś powiedział: "Panie, jeśli chcesz, możesz mnie
oczyścić" (Mt. 8:2). I na słowo Chrystusa został oczyszczony z
trądu. Nie wierzymy w to, jak to czynią arminianie, że Bóg nie
może kontrolować ludzkiej woli lub odnowić ludzkiej duszy,
kiedy tylko zechce. On jest w stanie oczyścić zarówno ciało,
jak i duszę. Jeżeli by tylko zechciał, to mógłby powołać
ogromną armię chrześcijańskich misjonarzy i pracowników
wszelkiego rodzaju i mógłby tak działać przez swojego Ducha
Świętego, że w bardzo krótkim czasie cały świat byłby
nawrócony. Jeżeliby zaplanował zbawienie wszystkich ludzi, to
mógłby posłać zastępy aniołów, by nauczali i dokonywali cudów
na ziemi. Mógłby działać w cudowny sposób w sercu każdego
człowieka tak, że nikt by nie zginął.
A skoro zło istnieje
jedynie za Jego przyzwoleniem, mógłby, gdyby tak zadecydował,
usunąć je w jednej chwili. Jego moc została objawiona, na
przykład, kiedy anioł śmierci podczas jednej nocy wybił
wszystkich pierworodnych w Egipcie (2Mj. 12:29). Kiedy indziej
natomiast w jedną noc uśmiercił 185 tys. asyryjskich żołnierzy
(2Krl. 19:35). Ta moc została objawiona, kiedy ziemia się
rozstąpiła i pochłonęła Koraha i jego zbuntowanych
popleczników (4Mj. 16:31-35). Król Herod został powalony i
umarł okropną śmiercią (Dz. Ap. 12:23). W księdze Daniela
4:31-32 czytamy, że "Jego (Boga) władza jest władzą wieczną, a
Jego królestwo z pokolenia w pokolenie. A wszyscy mieszkańcy
ziemi uważani są za nic. Według swojej woli postępuje z
wojskiem niebieskim i z mieszkańcami ziemi. Nie ma takiego,
kto by powstrzymał Jego rękę i powiedział Mu: Co czynisz?"
To wszystko, co
zostało do tej pory powiedziane, składa się na podstawową
zasadę reformowanej teologii – Bożą suwerenność. Bóg stworzył
świat, w którym mieszkamy. To jest Jego świat. On nim zarządza
zgodnie z Jego suwerenną wolą. Bóg nie stracił nic ze swojej
mocy i jest rzeczą wielce niestosowną, aby przypuszczać, że
podobnie do ludzi wielce się wysila robiąc, co w Jego mocy,
aby przekonać ludzi, by postępowali sprawiedliwie, jednak nie
jest w stanie zrealizować swojego wiecznego, niezmiennego,
świętego, mądrego i suwerennego planu.
Każdy system
teologiczny lub filozoficzny, który naucza, że zamiary i plany
wszechmocnego Boga mogą być w pewnych przypadkach zniweczone,
np. przez veto człowieka, który jest nie tylko stworzeniem,
ale też grzesznym stworzeniem, taki system stoi w ostrym
kontraście do biblijnej idei Bożego niezmiernego wywyższenia,
przez które jest On wolny od wszelkiej ludzkiej słabości.
Przyczyną tego, że ludzkie plany nie zawsze zostają
zrealizowane, jest brak mocy, mądrości lub obu na raz. Ale
ponieważ Bóg jest nieograniczony w swej mocy i mądrości,
dlatego nie może wydarzyć się nic, co by mogło Go zaskoczyć
lub wprowadzić w zakłopotanie. Dla Niego nie istnieją żadne
powody do zmiany. Jeżeli ktoś zakłada, że Jego plany mogą się
nie powieść lub że Jego działania nie zawsze przynoszą
zamierzony efekt, to sprowadza Boga do poziomu Jego stworzeń i
zaprzecza Jego absolutowi i boskości.
Kiedy
czytamy prace różnych arminiańskich autorów, zdaje się, że
najpoważniejszym błędem, jaki popełniają, jest to, że nie
doceniają grzesznego buntu i duchowego oddzielenia ludzkiej
rasy od Boga, które jest skutkiem upadku Adama. Niektórzy w
ogóle na to nie zwracają uwagi, podczas gdy inni uważają to
wydarzenie za bardzo odległe i nie mające znaczącego wpływu na
życie współczesnych ludzi. Ale o ile nie będziemy podkreślać
tego duchowego oddzielenia od Boga i jego niszczącego wpływu
na całą ludzkość, to nigdy we właściwy sposób nie ocenimy
naszego położenia, ani też nie dostrzeżemy naszej rozpaczliwej
potrzeby Zbawiciela.
Pomocne w zrozumieniu
sytuacji człowieka po upadku może być porównanie jej do
sytuacji upadłych aniołów. Aniołowie zostali stworzeni jeszcze
przed ludźmi, a każdy z aniołów został poddany próbie jako
odpowiedzialna za swoje czyny osoba. W czasie tej próby Bóg
sprawdził ich posłuszeństwo, podobnie jak miało to miejsce w
przypadku Adama. Niektórzy z aniołów, z powodów znanych w
pełni jedynie Bogu, przeszli tę próbę i Bóg utwierdził ich w
stanie doskonałej anielskiej świętości. Ci aniołowie są teraz
wybranymi aniołami w niebie (1Tm. 5:21). Jednak inni aniołowie
nie przeszli próby, upadli i są teraz demonami, o których
czytamy w Piśmie. Diabeł zaś posiada wśród nich najwyższą
rangę.
W Liście Judy
czytamy o aniołach, "którzy nie zachowali zakreślonego dla
nich okręgu, lecz opuścili własne mieszkanie, (których Bóg)
trzyma w wiecznych pętach w ciemnicy na wielki dzień sądu" (w.
6). A w 2 Piotra czytamy, że "Bóg nie oszczędził aniołów,
którzy zgrzeszyli, lecz strąciwszy do otchłani, umieścił ich w
mrocznych lochach, aby byli zachowani na sąd" (2:4). Diabeł i
demony są całkowicie oddzielone od Boga i wydane grzechowi,
bez jakiejkolwiek nadziei na ratunek. Ich los został opisany
przez Jezusa: "Idźcie precz ode mnie, przeklęci, w ogień
wieczny, zgotowany diabłu i jego aniołom" (Mt. 25:41).
Nie ma ratunku dla
upadłych aniołów. Autor Listu do Hebrajczyków napisał: "Bo
przecież ujmuje się On (Chrystus) nie za aniołami, lecz ujmuje
się za potomstwem Abrahama" (2:16). Tak więc los upadłych
aniołów jest ustalony i pewny. Dla ludzi i dla aniołów wieczne
potępienie jest karą za niekończący się bunt przeciwko Bogu.
Niektórzy mogą próbować przedstawić Boga jako
niesprawiedliwego, gdyż nakłada wieczną karę na grzechy
popełnione w ciągu skończonego życia na ziemi. Jednak upadli
ludzie, tak jak upadli aniołowie, stale buntują się przeciwko
Bogu, również po odejściu z tego świata, a w związku z tym
podlegają wiecznej karze za swój bunt.
Jednak Bóg, kiedy
stworzył człowieka jako odpowiedzialną za swoje czyny istotę,
postąpił z nim w inny sposób. Nie stworzył wszystkich ludzi na
raz i nie poddał próbie każdego z nich indywidualnie, ale
stworzył najpierw jednego człowieka, który dał początek
ludzkiej rasie. Ze względu na to mógł on zostać określony jako
reprezentant całej ludzkości. Jeżeli by pozytywnie przeszedł
próbę, wtedy wszyscy jego potomkowie zostaliby utwierdzeni w
świętości i szczęśliwości. Ale gdyby upadł, tak jak niektórzy
aniołowie, wtedy całe jego potomstwo stałoby się obiektem
wiecznego potępienia. Tak jakby Bóg powiedział: "Tym razem,
jeżeli pojawi się grzech, niech stanie się to przez jednego
człowieka, aby i zbawienie mogło przyjść przez jednego
człowieka".
Tak więc
Adam jako reprezentant całej ludzkości został poddany próbie
posłuszeństwa. Kara za nieposłuszeństwo została mu jasno
przedstawiona: "I dał Pan Bóg człowiekowi taki rozkaz: Z
każdego drzewa tego ogrodu możesz jeść, ale z drzewa poznania
dobra i zła nie wolno ci jeść, bo gdy tylko zjesz z niego, na
pewno umrzesz" (1Mj. 2:16-17).
Widzimy, że
zapowiedzianą karą za nieposłuszeństwo była śmierć, dokładnie
jak w przypadku upadłych aniołów. I tak jak w ich przypadku
próba, której został poddany człowiek, miała pokazać, czy
będzie posłusznym i wdzięcznym poddanym w królestwie
niebieskim. Próba ta była całkowicie uczciwa, prosta i jasna,
bez żadnego podstępu, ani ukrytych klauzul, tak aby w
przypadku gdyby jej nie przeszedł, człowiek nie miał żadnej
wymówki dla swego nieposłuszeństwa.
Jednak, o zgrozo, Adam
upadł. A wraz z nim, jako swoim reprezentantem, upadła też
cała ludzkość. Konsekwencją tego upadku była śmierć w pełnym
znaczeniu tego słowa. Przede wszystkim była to śmierć duchowa,
czyli oddzielenie od Boga. Adam umarł śmiercią fizyczną
dopiero 930 lat później. Ale poniósł śmierć duchową w tej
samej chwili, w której okazał nieposłuszeństwo Bogu. Od tej
chwili całe jego życie stało się pochodem ku śmierci. Człowiek
w swym grzechu nie posunął się tak daleko jak diabeł i jego
aniołowie, gdyż nadal otrzymuje wiele błogosławieństw przez
łaskę powszechną, jak np. zdrowie, dostatek, rodzina,
przyjaciele, piękno natury, a także jest poddany wpływowi
różnych czynników, które w mniejszym lub większym stopniu
powstrzymują go od grzechu. Jednak nadal znajduje się na
drodze ku śmierci. I gdyby go nic od tego nie powstrzymywało,
wtedy stałby się równie zepsuty jak demony. W swoim upadłym
stanie człowiek boi się Boga, stara się od Niego uciec i
dosłownie nienawidzi Go, podobnie jak czynią to demony. Gdyby
został pozostawiony sam sobie, jego stan nigdy by się nie
zmienił, jak jest napisane: "Nie ma ani jednego
sprawiedliwego, nie masz, kto by rozumiał, nie masz, kto by
szukał Boga" (Rz. 3:10-11). Nic, absolutnie nic, nie może
wyrwać go z tego stanu, poza nadprzyrodzonym aktem Bożego
działania. A zatem jeżeli człowiek ma być uratowany, Bóg musi
podjąć inicjatywę, ponieść za niego karę, oczyścić go z winy i
w ten sposób przywrócić go do stanu świętości i
sprawiedliwości.
I
właśnie to Bóg czyni. On suwerennie wyrywa człowieka z
królestwa szatana i umieszcza go w Królestwie Bożym. To są ci
wybrani, o których Pismo wspomina około 25 razy: "A gdyby nie
były skrócone owe dni (zburzenie Jerozolimy), nie ocalałaby
żadna istota, lecz ze względu na wybranych będą skrócone owe
dni" (Mt. 24:22), "Wiedząc, bracia umiłowani przez Boga, że
zostaliście wybrani" (1Tes. 1:4), "Czego Izrael szukał, tego
nie osiągnął, ale wybrani osiągnęli; pozostali zaś ulegli
zatwardziałości" (Rz. 11:7), "Któż będzie oskarżał wybranych
Bożych?" (Rz. 8:33), "Piotr, apostoł Jezusa Chrystusa do (...)
wybranych" (1Pt. 1:1), itd.
Biblia mówi, że Bóg
uratował wielki tłum ludzi od kary za grzechy. Aby dokonać
tego dzieła, Chrystus, druga osoba Trójcy, przyjął ludzką
naturę przez cud narodzin z dziewicy, stając się normalnym
ludzkim dzieckiem. W ten sposób Bóg stał się jednym z nas.
Jezus prowadził doskonale bezgrzeszne życie jako reprezentant
swojego ludu. Poddał się własnemu prawu i na własnym ciele
poniósł karę, którą Bóg przewidział za grzech. Tak więc
Chrystus doskonale zachował Boże prawo, które złamał Adam, i
tym sposobem zdobył doskonałą sprawiedliwość dla swojego ludu,
co z kolei dało im prawo wejść do nieba. Jego cierpienie, jako
osoby o nieskończonej wartości i godności, odpowiadało
cierpieniom, które Jego lud musiałby ponieść w wieczności w
piekle. W ten sposób Chrystus uwolnił swój lud od prawa
grzechu i śmierci. A kiedy owoce tego dzieła odkupienia
zostają przypisane tym, których Ojciec dał Synowi, wtedy
możemy mówić o wewnętrznej odnowie, o narodzeniu na nowo, o
duchowym zmartwychwstaniu, którego dokonuje Duch Święty.
Paweł w Liście do
Rzymian 5:12-19 tak o tym napisał: "Przeto jak przez jednego
człowieka grzech wszedł na świat, a przez grzech śmierć, tak i
na wszystkich ludzi śmierć przyszła, bo wszyscy zgrzeszyli.
(...) Lecz nie tak jak z upadkiem ma się sprawa z łaską;
albowiem jeśli przez upadek jednego człowieka umarło wielu, to
daleko obfitsza okazała się dla wielu łaska Boża i dar przez
łaskę jednego człowieka, Jezusa Chrystusa. (...) A zatem, jak
przez upadek jednego człowieka przyszło potępienie na
wszystkich ludzi, tak też przez dzieło usprawiedliwienia
jednego przyszło dla wszystkich ludzi usprawiedliwienie ku
żywotowi. Bo jak przez nieposłuszeństwo jednego człowieka
wielu stało się grzesznikami, tak też przez posłuszeństwo
jednego wielu dostąpi usprawiedliwienia." O ile ktoś nie
dostrzeże tego kontrastu między pierwszym a drugim Adamem,
nigdy nie zrozumie chrześcijańskiego światopoglądu.
Paweł stwierdza: "I wy
umarliście przez upadki i grzechy wasze, w których niegdyś
chodziliście według modły tego świata, naśladując władcę,
który rządzi w powietrzu, ducha, który teraz działa w synach
opornych. Wśród nich i my wszyscy żyliśmy niegdyś w
pożądliwościach ciała naszego, ulegając woli ciała i zmysłów,
i byliśmy z natury dziećmi gniewu, jaki inni. Ale Bóg, który
jest bogaty w miłosierdzie, dla wielkiej miłości swojej, którą
nas umiłował, i nas, którzy umarliśmy przez upadki, ożywił
wraz z Chrystusem - łaską zbawieni jesteście - i wraz z Nim
wzbudził, i wraz z Nim posadził w okręgach niebieskich w
Chrystusie Jezusie, aby okazać w przyszłych wiekach
nadzwyczajne bogactwo łaski swojej w dobroci wobec nas w
Chrystusie Jezusie. Albowiem łaską zbawieni jesteście przez
wiarę, i to nie z was: Boży to dar; nie z uczynków, aby się
kto nie chlubił. Jego bowiem dziełem jesteśmy, stworzeni w
Chrystusie Jezusie do dobrych uczynków, do których przeznaczył
nas Bóg, abyśmy w nich chodzili." (Ef. 2:1-10).
W chrześcijańskiej
teologii mówi się o trzech oddzielnych i osobnych aktach
przypisania. Po pierwsze, grzech Adama jest przypisany każdemu
z nas, dzieci Adama. Został on prawnie dodany do naszego konta
tak, że jesteśmy zań odpowiedzialni i ponosimy jego
konsekwencje. Zazwyczaj nazywa się go grzechem pierworodnym.
Po drugie, dokładnie w ten sam sposób nasz grzech został
przypisany Chrystusowi, który poniósł jego konsekwencje. A po
trzecie, sprawiedliwość Chrystusa została nam przypisana i
jest gwarancją naszego wejścia do nieba. Oczywiście, osobiście
nie jesteśmy winni grzechu Adama, podobnie jak Chrystus nie
jest osobiście winny naszego grzechu. Tak samo jak nie naszą
zasługą jest sprawiedliwość Chrystusa. W każdym przypadku mamy
do czynienia z prawnym postępowaniem. Otrzymujemy zbawienie od
Chrystusa w dokładnie ten sam sposób, w jaki otrzymaliśmy
potępienie i zgubę od Adama. W każdym z tych przypadków skutki
wynikają z bliskich formalnych związków między zaangażowanymi
osobami. Odrzucenie choćby jednego z tych trzech etapów
oznacza odrzucenie zasadniczej części chrześcijańskiego
światopoglądu.
Możemy
zatem zauważyć ścisłą paralelę między Adamem i Chrystusem. W
zacytowanych fragmentach Paweł powtarza tę samą myśl, że
byliśmy duchowo martwi, nie zaś jedynie chorzy. Sam Chrystus
powiedział: "Jeśli się kto nie narodzi na nowo, nie może
ujrzeć Królestwa Bożego" (Jn. 3:3). A w innym miejscu:
"Dlaczego mowy mojej nie pojmujecie? Dlatego, że nie
potraficie słuchać słowa mojego" (Jn. 8:43). Nieodrodzony
człowiek nie może ujrzeć Królestwa Bożego ani słuchać z
duchowym zrozumieniem słów o nim wypowiadanych, a na pewno nie
może do niego wejść. Gdybyśmy byli pozostawieni sobie samym,
nigdy (jak upadli aniołowie) nie nawrócilibyśmy się do Boga.
Duchowo martwa osoba
nie jest w stanie przywrócić siebie do duchowego życia, tak
jak nieboszczyk nie może zmartwychwstać o własnych siłach. W
obu przypadkach konieczna jest Boża interwencja. Stajemy się
członkami Bożej rodziny dokładnie w ten sam sposób, w jaki
stajemy się członkami ludzkiej rodziny – przez narodziny. Bóg,
działając suwerennie w nadprzyrodzony sposób, przez swojego
Ducha Świętego ratuje nas z królestwa szatana i umieszcza w
swoim królestwie przez duchowe odrodzenie.
A kiedy zostaliśmy
narodzeni w Królestwie Bożym, już nigdy nie możemy tego
cofnąć. Ponieważ stało się tak w wyniku nadprzyrodzonego
działania Boga, dlatego potrzebny byłby taki sam
nadprzyrodzony akt ze strony Boga, abyśmy zostali cofnięci do
stanu poprzedniego. Stąd bierze się całkowita pewność, że ci,
którzy zostali odrodzeni i prawdziwie stali się
chrześcijanami, nigdy nie utracą zbawienia, ale będą zachowani
mocą Bożej opatrzności pośród wszelkich doświadczeń i prób,
jakie napotkają w swoim życiu, i wejdą do Królestwa
Niebieskiego. "Kto słucha słowa mego i wierzy Temu, który mnie
posłał, ma żywot wieczny i nie stanie przed sądem, lecz
przeszedł z śmierci do żywota" (Jn. 5:24). "Tak więc, jeśli
ktoś jest w Chrystusie, nowym jest stworzeniem" (2Kor. 5:17).
"Owce moje głosu mojego słuchają i Ja znam je, a one idą za
mną. I Ja daję im żywot wieczny, i nie giną na wieki, i nikt
nie wydrze ich z ręki mojej. Ojciec mój, który mi je dał, jest
większy nad wszystkich i nikt nie może wydrzeć ich z ręki
Ojca" (Jn. 10:27-29). Doktryna ta jest nazywana wiecznym
bezpieczeństwem lub zachowaniem świętych.
Dar wiecznego życia
nie jest ofiarowany każdemu człowiekowi, ale jedynie tym,
których Bóg wybrał. To oczywiście nie oznacza, że ktokolwiek,
kto chce być zbawiony, jest siłą wykluczony z tego grona, gdyż
czytamy: "Tan, kto pragnie, niech przychodzi, a kto chce,
niech darmo weźmie wodę żywota" (Obj. 22:17). Faktem jest, że
duchowo martwa osoba nie chce przyjść. "Nikt nie może przyjść
do mnie, jeżeli go nie pociągnie Ojciec" (Jn. 6:44). Tylko ci,
którzy zostali odrodzeni (przywróceni do duchowego życia)
przez Ducha Świętego, mają pragnienie, by przyjść do
Chrystusa. Tych Pismo nazywa wybranymi. Jest jeszcze druga
grupa ludzi, których dla kontrastu możemy nazwać nie
wybranymi. Profesor Floyd Hamilton trafnie o nich napisał:
"Bóg pozwala im żyć po swojemu. Złe postępowanie wypływa z ich
natury, a Bóg po prostu zadecydował, że pozostawi ją
niezmienioną. Przeciwnicy kalwinizmu często przedstawiają to w
inny sposób i kreślą przed nami obraz okrutnego Boga, który
odmawia zbawienia tym, którzy go szukają i pragną. Jednak
takie przedstawienie sprawy jest zwykłą karykaturą. Bóg zbawia
wszystkich, którzy chcą być zbawieni, jednak nikt, kogo natura
nie została wcześniej zmieniona, nie pragnie zbawienia."
Nie
wiemy, dlaczego Bóg nie zbawił wszystkich ludzi, skoro wszyscy
znajdowali się w tej samej sytuacji (nikt nie zasługiwał na
zbawienie) i skoro ofiara na krzyżu została złożona przez
osobę o nieskończonej wartości i godności, stąd i wartość tej
ofiary jest nieograniczona, a więc i wystarczająca, by zbawić
wszystkich ludzi, jeżeli tylko Bóg by tak zechciał. Jednak
Pismo mówi, że nie wszyscy będą zbawieni. Wiemy też, że
odkupienie, które jest wynikiem ofiary Chrystusa, jest Bożym
dziełem i należy do Niego, a więc może z nim zrobić, co tylko
zechce. Żaden człowiek nie ma prawa do żadnej jego części.
Stale słyszymy, że zbawienie jest z łaski. A łaska jest
całkowicie niezasłużoną życzliwością. Jeżeli jakakolwiek część
zbawienia byłaby spowodowana dobrymi uczynkami człowieka,
wtedy rzeczywiście istniałaby różnica między ludźmi. Ci,
którzy pozytywnie odpowiedzieli na tę łaskawą ofertę
zbawienia, mieliby prawo do tego, aby wskazać palcem na
zatwardziałych i powiedzieć: "Mieliście taką samą szansą, jak
ja. Ja odpowiedziałem pozytywnie, ale wy odrzuciliście tę
ofertę. Dlatego nie ma dla was żadnej wymówki." Jednak tak nie
jest. Bóg tak wszystko zaaranżował, że ci, którzy dostępują
zbawienia, mogą jedynie być wiecznie wdzięczni za zbawienie,
które od Niego otrzymali.
Nie naszą sprawą jest
zadawać pytanie, dlaczego Bóg robi to, co robi, gdyż czytamy w
Piśmie: "O człowiecze! Kimże ty jesteś, że wdajesz się w spór
z Bogiem? Czy powie twór do twórcy: Czemuś mnie takim uczynił?
Albo czy garncarz nie ma władzy nad gliną, żeby z tej samej
bryły ulepić jedno naczynie kosztowne, a drugie pospolite? A
cóż, jeśli Bóg, chcąc okazać gniew i objawić moc swoją, znosił
w wielkiej cierpliwości naczynia gniewu przeznaczone na
zagładę, a uczynił tak, aby objawić bogactwo chwały swojej nad
naczyniami zmiłowania, które uprzednio przygotował ku chwale,
takimi naczyniami jesteśmy my, których powołał." (Rz.
9:20-24).
Jedynie
kalwiniści wydają się serio podchodzić do upadku człowieka.
Właściwa ocena upadku i obecnej beznadziejnej kondycji
człowieka jest tym, czego tak bardzo brakuje w nauczaniu i we
współczesnej zadumie nad człowiekiem. Arminianizm poważnie
myli się, kiedy zakłada, że człowiek może zwrócić się ku Bogu,
jeżeli tylko zechce. Kalwinista podkreśla, że człowiek nie
jest tylko chory lub w niedyspozycji czy też potrzebuje
właściwej motywacji, ale jest duchowo martwy, a odkupienie,
którego dokonał Chrystus, nie czyni ze zbawienia abstrakcyjnej
możliwości uwarunkowanej własnowolnym zwróceniem się do Boga.
Kalwinista uważa, że odkupienie było dziełem dokonanym w
historii. To przez nie zostały usunięte wszelkie prawne
bariery w stosunku do tych, których to dzieło odkupienia miało
dotyczyć, a Duch Święty miał im udzielić wszelkich korzyści
płynących z okupienia zgodnie z Bożym planem.
Zwróćmy uwagę na
wiersz, który jest jednym z najważniejszych, jeżeli idzie o
zbawienie: "Nikt nie może przyjść do mnie, jeżeli go nie
pociągnie Ojciec" (Jn. 6:44). Gdzie indziej czytamy:
"Wszystko, co mi daje Ojciec, przyjdzie do mnie, a tego, który
przychodzi do mnie, nie wyrzucę precz" (Jn. 6:37). A do
chrześcijan w Koryncie Paweł napisał: "Człowiek zmysłowy nie
przyjmuje tych rzeczy, które są z Ducha Bożego, bo są dlań
głupstwem i nie może ich poznać, gdyż należy je duchowo
rozsądzać" (1Kor. 2:14).
A w jaki sposób Bóg
sprawia, że wybrana osoba zaczyna wierzyć? W dziele odnowy
Duch Święty podporządkowuje sobie ludzkie serce i zaszczepia w
nim nową naturę, która kocha sprawiedliwość i nienawidzi
grzechu. Jednak Bóg nie zmusza człowieka do niczego wbrew jego
woli, ale sprawia, że człowiek samorzutnie poddaje się Jego
woli. Kiedy Pan Jezus ukazał się zatwardziałemu prześladowcy
chrześcijan, Saulowi, na drodze do Damaszku, ten natychmiast
stał się Mu posłuszny. "Lud Twój chętnie pójdzie za Tobą",
mówi psalmista (Ps. 110:3). Tak więc to Bóg daje swojemu
ludowi pragnienie przyjścia do Niego. To działanie Boga, które
odnosi się do samej istoty ludzkiego serca, nazwane jest
odrodzeniem, nowym narodzeniem lub narodzeniem na nowo. Kiedy
człowiek otrzymuje nową naturę, zaczyna się zgodnie z nią
zachowywać, tak jak czynią to wszystkie Boże stworzenia.
Wierzy, a jego zachowanie odzwierciedla nawrócenie w sposób
równie naturalny, w jaki jabłoń rodzi jabłka. Jak kiedyś
grzech określał jego naturę, tak teraz charakteryzuje ją
świętość – oczywiście nie od razu całkowicie, gdyż nadal
pozostają w nim pozostałości starej natury i dopóki żyje na
tym świecie, pozostaje w grzesznym środowisku. Ale ponieważ
jego nowa natura jest wolna, by wyrażać się w postawie i
postępowaniu, człowiek ten wzrasta w sprawiedliwości przez
czytanie Bożego Słowa, modlitwę i przebywanie w społeczności
chrześcijan.
Mamy
zatem do wyboru dwa rodzaje odkupienia – pierwszy jest
niezwykle skuteczny i doskonały, drugi jest szeroki w
zakresie, lecz niedoskonały. Nie możemy się upierać przy obu,
gdyż oba razem prowadziłyby do uniwersalizmu. Jednak
arminianie tak bardzo rozciągają zakres odkupienia, że gdy
idzie o jego praktyczne skutki, można powiedzieć, że stanowi
ono jedynie przykład zaparcia się siebie i poświęcenia się dla
dobra innych. Dr B. B. Warfield użył pewnej prostej
ilustracji, by zobrazować tę prawdę. Powiedział, że odkupienie
jest jak surowe ciasto, im bardziej je rozwałkowujesz, tym
cieńsze się staje. W podobny sposób arminianie, kiedy odnoszą
odkupienie do wszystkich ludzi, pomniejszają jego praktyczną
skuteczność tak bardzo, że w ogóle przestaje być odkupieniem.
Ponadto, jeżeli by Bóg
złożył na Chrystusa grzechy wszystkich ludzi, to oznaczałoby
to, że grzechy tych, którzy idą do piekła, zostały ukarane
dwukrotnie – raz w Chrystusie, a drugi raz w nich samych. To
jednak byłoby niesprawiedliwe. Jeżeli Chrystus spłacił ich
dług, oznacza to, że są wolni, a Duch Święty przyprowadzi ich
do wiary i nawrócenia. Jeżeli odkupienie byłoby naprawdę
nieograniczone, oznaczałoby to, że Chrystus umarł za całe
tłumy ludzi, których los już został określony, którzy już
znajdowali się w piekle, kiedy Chrystus umierał. Jeżeli by
odkupienie jedynie unieważniało wyrok ciążący na człowieku za
wcześniej popełnione grzechy, aby dać mu szansę, by żył w
wierze i posłuszeństwie, oznaczałoby to, że Bóg stawia go
wobec takiej samej próby, przed którą został postawiony Adam.
Jednak ta próba już miała miejsce w zamierzchłych czasach i to
w dużo bardziej sprzyjających warunkach. Zatem, o ile jesteśmy
konsekwentni w naszym myśleniu, teoria nieograniczonego
odkupienia prowadzi nas do absurdu.
Powinniśmy pamiętać,
że cierpienia Chrystusa, w czasie kiedy wisiał na krzyży przez
sześć godzin, nie dotykały jedynie Jego ciała, ale też umysłu
i ducha. Kiedy wołał: "Boże mój, Boże mój, dlaczego mnie
opuściłeś", wtedy dosłownie znosił piekielne męki. Gdyż
właśnie tym jest piekło – oddzieleniem od Boga, a tym samym od
wszystkiego, co dobre. Takiego cierpienia nie jesteśmy w
stanie sobie wyobrazić. Jednak Chrystus cierpiał jako
Bóg-człowiek i dlatego Jego cierpienie odpowiadało cierpieniu,
które Jego lud musiałby znosić w piekle przez całą wieczność.
W rzeczywistości
odkupiony człowiek zyskuje więcej przez odkupienie w
Chrystusie, niż stracił przez upadek w Adamie. A to dlatego,
że wcielenie Chrystusa oznaczało przyjście Boga do ludzi i
przyjęcie ludzkiej natury, z którą Chrystus w swych
uwielbionym ciele pozostanie na zawsze i to właśnie Jego
zobaczymy, kiedy ujrzymy w niebie Boga. Piotr napisał, że już
teraz jesteśmy "uczestnikami boskiej natury" (2Pt. 1:4). A
Paweł dodaje, że jesteśmy "dziedzicami Bożymi i
współdziedzicami Chrystusa" (Rz. 8:17). Pomyślcie o tym!
Uczestnicy boskiej natury i współdziedzice Chrystusa! Jakie
większe błogosławieństwo mógłby Bóg nam dać? Jako tacy
górujemy nad aniołami, gdyż są oni nazwani tylko Bożymi
posłańcami, Jego sługami.
W końcu arminianie
stają przed tym samym problemem, przed jakim stają kalwiniści
– dlaczego nieskończenie święty i wszechmocny Bóg w ogóle
dopuszcza grzech? Wiedza, jaką obecnie posiadamy, pozwala nam
na danie jedynie częściowej odpowiedzi. Ale kiedy kalwinista
napotyka na ten problem, stwierdza, że wszyscy ludzie mieli
swoją szansę w Adamie, że Bóg teraz łaskawie zbawia niektórych
spośród upadłej ludzkości, a pozostawia innych, aby nadal
podążali swoimi grzesznymi drogami i następnie objawia swoją
sprawiedliwość karząc ich. Arminianie zaś, uznając Bożą wiedzę
uprzednią, nie mogą odpowiedzieć na pytanie, dlaczego Bóg
stworzył ludzi, o których z góry wiedział, że za swoje grzechy
zostaną skazani na wieczne potępienie.
Co się tyczy problemu
zła, to możemy powiedzieć, że Bóg stworzył ten świat jako
teatr, gdzie objawia swoją chwałę, swoje cudowne atrybuty, aby
Jego stworzenie mogło je zobaczyć i podziwiać – Jego istotę,
mądrość, moc, świętość, sprawiedliwość, dobroć i prawdę. Tutaj
zajmujemy się przede wszystkim Jego sprawiedliwością.
Boża sprawiedliwość
wymaga, aby dobro zostało nagrodzone, a zło ukarane. I jest
równie konieczne, aby grzech został ukarany, jak i to, aby
dobro zostało nagrodzone. Bóg byłby niesprawiedliwy, gdyby
zaniedbał któregokolwiek z tych dwóch. Dlatego nie uczynił
ludzi i aniołów robotami, które by automatycznie produkowały
dobre uczynki, jak maszyny produkują gwoździe lub wiadra, i
które nie zasługiwałyby na żadną nagrodę. Bóg stworzył ludzi
na swoje podobieństwo jako osoby moralnie odpowiedzialne,
zdolne, przed upadkiem Adama, do wybierania między dobrem i
złem. Bóg manifestuje swoją sprawiedliwość wobec tych, których
w swej łaskawości przeznaczył do zbawienia, przez nagrodzenie
ich za dobre uczynki Chrystusa, ich Zbawiciela, które zostały
im przypisane, a także przez utwierdzanie ich w świętości i
dopuszczenie ich do nieba. Manifestuje swoją sprawiedliwość
również wobec tych, których pominął i pozostawił w grzechu.
Tak więc, jeżeli by
grzech nie został dopuszczony, nie byłoby również
odpowiedniego objawienia Bożych chwalebnych atrybutów – łaski,
miłosierdzia, miłości i świętości, jak je widzimy w dziele
odkupienia. Pamiętajmy, że aniołowie uzyskali zbawienie przez
przymierze uczynków, zachowując Boże prawo. Podobnie jak to
było w przypadku Adama, Bóg obiecał aniołom pewną nagrodę za
posłuszeństwo. Ci, którzy okazali się być posłuszni, zostali
utwierdzeni w świętości. Nie doświadczyli zbawienia z łaski.
Słowa pewnej starej pieśni brzmią: "Kiedy zaśpiewam pieśń o
zbawieniu, wtedy aniołowie słuchać będą w zadziwieniu". I
właśnie na tym polega różnica między ludźmi a aniołami.
Zatem stwierdzamy, że
Bóg dopuścił grzech, ale kontroluje go i przezwycięża ku
swojej chwale. Jeżeli grzech zostałby od początku wykluczony
ze stworzenia, wtedy Boże cudowne atrybuty nigdy nie zostałyby
odpowiednio objawione wobec Jego inteligentnych stworzeń,
ludzi i aniołów, i pozostałyby na zawsze ukryte w
głębokościach Jego boskiej natury.
Ewangeliczni arminianie przyznają, że Bóg
posiada wiedzę uprzednią i dlatego może przepowiadać przyszłe
wydarzenia. Ale skoro Bóg zna jakieś przyszłe wydarzenie, to
jest ono pewne i niezmienne, jak gdyby było z góry ustalone.
Gdyż wiedza uprzednia oznacza pewność, a pewność oznacza
uprzednie postanowienie. Ewangeliczni arminianie nie przeczą
temu, że jest coś takiego jak wybranie do zbawienia, gdyż nie
mogą zaprzeczyć występowaniu w Piśmie takich słów jak
"wybrani" lub "wybranie", które występują w Nowym Testamencie
ok. 25 razy. Jednak próbują osłabić siłę tych stwierdzeń,
twierdząc, że wybranie jest oparte na wiedzy uprzedniej, że
Bóg patrzy w przyszłość i widzi tych, którzy pozytywnie
odpowiadają na Jego łaskawą ofertę, i na tej podstawie wybiera
ich do zbawienia.
Lecz
uznając istnienie wiedzy uprzedniej, arminianie robią fatalne
dla nich wyznanie. Obrazowo mówiąc, podrzynają sobie żyły,
gdyż skoro Bóg widzi i zna tych, którzy będą zbawieni, On też
widzi i zna tych, którzy zginą! Dlaczego zatem stworzył tych,
o których wie, że zginą? Oczywiście, nie musiał ich stwarzać.
Nie istnieje poza Nim żadna siła, która by Go do tego
zmuszała. Jeżeli Bóg pragnie, aby wszyscy ludzie byli zbawieni
i gorliwie stara się zbawić ich wszystkich, mógłby
przynajmniej nie stwarzać tych, którzy, jeśli by ich stworzył,
na pewno by zginęli.
Arminianie nie mogą
trzymać się doktryny o Bożej wiedzy uprzedniej i jednocześnie
odrzucać doktrynę o wybraniu i predestynacji. Inaczej stale
będzie powracać do nich pytanie: Dlaczego Bóg stworzył tych, o
których wiedział, że pójdą do piekła? Jeszcze dziwniejsza
wydaje się myśl, że pragnie i stara się zbawić tych, o których
wie, że i tak zginą. To wyglądałoby na spieranie się z samym
sobą. Nawet człowiek nie upiera się przy tym, aby robić to, o
czym wie, że nie może tego zrobić lub nie zrobi. Arminianie
nie mają wyjścia, jak tylko zaprzeczyć Bożej wiedzy
uprzedniej. A wtedy pozostanie im ograniczony w mocy i wiedzy
Bóg, który tak naprawdę nie jest Bogiem w pełnym znaczeniu
tego słowa. Jeżeli wybranie zostaje oparte na wiedzy
uprzedniej, to tak bardzo traci na znaczeniu i treści, że
wnosi ze sobą więcej zamieszania niż światła. Gdyż, nawet
jeśli mówimy o wybranych, jaki jest sens w wybraniu ich przez
Boga do zbawienia, skoro i tak wie, że oni sami o tym
zadecydują, wybierając samych siebie? To po prostu nonsens.
Prawdopodobnie
najlepszymi argumentami dla obrony arminiańskich pozycji są
uniwersalistyczne fragmenty Pisma. Trzy najczęściej
przytaczane to: "Pan (...) nie chce, aby ktokolwiek zginął,
lecz chce, aby wszyscy przyszli do upamiętania" (2Pt. 3:9),
"(Bóg) chce, aby wszyscy ludzie byli zbawieni i doszli do
poznania prawdy" (1Tm. 2:4) i "...Chrystus Jezus, który siebie
samego złożył jako okup za wszystkich..." (1Tm. 2:5-6).
Kiedy zastanawiamy się
nad tymi wierszami, musimy pamiętać o tym, że Bóg jest
suwerennym Panem całego stworzenia i nie powinniśmy myśleć o
Nim, że pragnie i stara się zrobić coś, o czym z góry wie, że
tego nie zrobi. Inne zachowanie nie byłoby po prostu mądre. A
skoro Pismo mówi, że niektórzy ludzie zginą, to 2Pt. 3:9 nie
może znaczyć, że Bóg pragnie i stara się zbawić każdego
człowieka, który kiedykolwiek żył na ziemi. Ponieważ jeżeli
Jego pragnieniem byłoby, aby wszyscy ludzie byli zbawieni, to
żaden z nich by nie zginął. "Bo któż może przeciwstawić się
Jego woli?" (Rz. 9:19).
Te fragmenty mówią po
prostu o Bożej życzliwości i o tym, że nie znajduje radości w
cierpieniach Jego stworzeń, tak jak ludzki ojciec nie znajduje
radości w karceniu swoich dzieci. Słowa "chce" i "wola" są
używane w Piśmie w różnym znaczeniu, podobnie jak w codziennym
życiu. Czasami oznaczają "pragnienie" albo "życzenie", kiedy
indziej "postanowienie" lub "zamiar". Sprawiedliwy sędzia nie
chce (nie pragnie), aby ktokolwiek został powieszony lub zgnił
w więzieniu, jednak jego wolą jest, aby winny został
sprawiedliwie ukarany. W pewnym sensie i z ważnych powodów
człowiek może chcieć, aby została mu amputowana noga albo
usunięta inna część ciała, choć wcale nie musi być to jego
pragnieniem.
Arminianie uważają, że
w 2Pt. 3:9 słowa "ktokolwiek" i "wszyscy" odnoszą się do
każdego człowieka bez wyjątku. Jednak ważne jest, abyśmy
przede wszystkim zobaczyli, do kogo te słowa były skierowane.
W pierwszym wierszu pierwszego rozdziały tego listu widzimy,
że adresatem nie była cała ludzkość, ale chrześcijanie: "(...)
do tych, którzy dzięki sprawiedliwości Boga naszego i
Zbawiciela, Jezusa Chrystusa, osiągnęli wiarę równie
wartościową co i nasza". I dalej w 3:1 czytamy, że Piotr
zwraca się do adresatów słowem "umiłowani". A kiedy zwrócimy
uwagę na cały wiersz 3:9, nie zaś tylko na jego drugą część,
to zauważymy, że dotyczy w pierwszym rzędzie drugiego
przyjścia Chrystusa, a nie zbawienia! Zaczyna się on słowami:
"Pan nie zwleka z dotrzymaniem obietnicy" (liczba pojedyncza).
Jakiej obietnicy? Wiersz 4 mówi: "obietnicy przyjścia Jego".
Tak więc mowa jest o Jego powtórnym przyjściu, kiedy
przyjdzie, by sądzić, a niegodziwi zginą w jeziorze ognistym.
Wiersz ten zatem odnosi się do ograniczonej grupy ludzi. Mówi,
że "Pan (...) okazuje cierpliwość względem was", to znaczy
Jego wybranych, z których wielu jeszcze nie zostało
odrodzonych i nie nawróciło się. Tak więc możemy przeczytać
ten wiersz w następujący sposób: "Pan nie zwleka z
dotrzymaniem obietnicy, chociaż niektórzy uważają, że zwleka,
lecz okazuje cierpliwość względem nas, nie chcąc, aby
ktokolwiek z nas zginął, ale chcąc, abyśmy wszyscy przyszli do
upamiętania".
W
przypadku 1Tm. 2:4,6 – "Który chce, aby wszyscy ludzie byli
zbawieni i doszli do poznania prawdy (...), który siebie
samego złożył jako okup za wszystkich" – musimy pamiętać o
tym, że słowo "wszyscy" jest używane w Piśmie na kilka
sposobów. Często znaczy nie "wszyscy ludzie bez wyjątku", ale
raczej "wszyscy ludzie bez różnicy" – Żydzi i poganie,
niewolnicy i wolni, mężczyźni i kobiety, bogaci i biedni. W
1Tm. 2:4-6 słowo to jest wyraźnie użyte właśnie w tym
znaczeniu. Przez wiele wieków Żydzi byli, poza kilkoma
wyjątkami, wyłącznymi odbiorcami Bożej łaski zbawiennej. Stali
się najbardziej nacjonalistycznym i nietolerancyjnym narodem.
Zamiast rozpoznać swoją pozycję jako reprezentantów Boga przed
innymi narodami, zatrzymali błogosławieństwa dla siebie. Nawet
pierwsi chrześcijanie przez pewien czas skłaniali się ku
poglądowi, że misja Mesjasza dotyczyła jedynie ich. Zbawienie
pogan było tajemnicą ukrytą przez wieki (Ef. 4:6, Kol. 1:27).
Zapatrzenie się w siebie, jakie znajdujemy u faryzeuszów, było
tak bezwzględne, że nazywali pogan nieczystymi, prostakami,
nawet psami, a Żydowi nie wolno było wchodzić w zbyt bliskie
związki z poganami (Jn. 4:9, Dz. Ap. 10:28, 11:3). Prawowierny
Żyd po powrocie z targowiska, gdzie spotkał pogan, uważany był
za nieczystego (Mk. 7:4). Po tym jak Piotr spotkał się z
rzymskim setnikiem Korneliuszem i innymi, którzy byli w jego
domu, musiał się z tego wytłumaczyć przed zborem
jerozolimskim. Gdybyśmy byli przy tym obecni, na pewno
usłyszelibyśmy zdziwiony ton, kiedy powiedzieli: "Tak więc i
poganom dał Bóg upamiętanie ku żywotowi" (Dz. Ap. 11:18). To
była prawda, która wymagała ogromnej zmiany w myśleniu tych
ludzi. Paweł miał być świadkiem "wobec wszystkich ludzi" (Dz.
Ap. 22:15), to znaczy nie dla każdego człowieka żyjącego na
świecie, ale zarówno dla Żydów, jak i pogan. Widzimy zatem, że
słowo "wszyscy" użyte zostało w tych przypadkach na określenie
całej ludzkości, nie zaś każdego człowieka żyjącego na
świecie.
Kiedy czytamy
o Janie Chrzcicielu, że "wychodziła do niego cała kraina
judzka i wszyscy mieszkańcy Jerozolimy, a on chrzcił w rzece
Jordan wyznających grzechy swoje" (Mk. 1:5), to wiemy, że nie
każdy człowiek tak zareagował. Czytamy, że po tym jak Piotr i
Jan uzdrowili chromego człowieka przy wejściu do świątyni,
"wszyscy (...) wysławiali Boga za to, co się stało" (Dz. Ap.
4:21). Jezus powiedział swoim uczniom: "Będziecie
znienawidzeni przez wszystkich dla imienia mego" (Łk. 21:17).
A kiedy Jezus powiedział: "A gdy ja będę wywyższony ponad
ziemię, wszystkich do siebie pociągnę" (Jn. 12:32), to na
pewno nie miał na myśli, że każdy człowiek żyjący na ziemi
zostanie w ten sposób pociągnięty. Miał natomiast na myśli, że
Żydzi i poganie, ludzie z każdej rasy i narodu, zostaną
pociągnięci do Niego. I właśnie to możemy obecnie oglądać.
W 1Kor. 15:22 czytamy:
"Albowiem jak w Adamie wszyscy umierają, tak też w Chrystusie
wszyscy zostaną ożywieni". Ten wiersz często jest cytowany
przez arminian jako dowód na nieograniczone lub uniwersalne
odkupienie. Ten wiersz pochodzi ze sławnego fragmentu, w
którym Paweł pisze o zmartwychwstaniu. Kontekst wyraźnie
pokazuje, że jest tu mowa nie o życiu doczesnym, duchowym bądź
cielesnym, ale o życiu po zmartwychwstaniu. Chrystus jako
pierwszy stał się uczestnikiem tego życia po zmartwychwstaniu,
a kiedy przyjdzie powtórnie, wtedy również Jego lud pójdzie w
Jego ślady. Tak więc Paweł ma na myśli to, że w czasie
zmartwychwstania życie w uwielbieniu stanie się
rzeczywistością dla wszystkich, którzy są w Chrystusie, nie
zaś dla wszystkich ludzi w ogóle. Jest to zilustrowane przez
dobrze znany fakt, że ludzkość upadła w Adamie, który działał
jako jej reprezentant. Tak więc Paweł stwierdza, że jak
wszyscy, którzy narodzili się w Adamie umierają, tak wszyscy,
którzy narodzili się na nowo w Chrystusie, będą żyli wiecznie.
Dlatego wiersz 22 nie dotyczy tego, co się wydarzyło w
przeszłości lub dzieje obecnie, ale dotyczy przyszłości i nie
posiada zbytniego znaczenia w arminiańsko-kalwińskiej
kontrowersji.
Dwa inne
wiersze często przytaczane na obronę arminianizmu to: "Oto
stoję u drzwi i kołaczę; jeśli ktoś usłyszy głos mój i otworzy
drzwi, wstąpię do niego i będę z nim wieczerzał, a on ze mną"
(Obj. 3:20); oraz: "Ten, kto pragnie, niech przychodzi, a kto
chce, niech darmo weźmie wodę życia" (Obj. 22:17). To
zaproszenie jest skierowane do wszystkich ludzi i często jest
sposobem, w jaki Duch Święty wzbudza w niektórych pragnienie
zbawienia, kiedy przez swoje nadprzyrodzone działanie odradza
ich do nowego życia. Jednak mówiąc o tych wierszach, musimy
pamiętać o tym, co już napisałem w tym artykule, że upadły
człowiek jest duchowo martwy i jako taki zupełnie nie jest w
stanie odpowiedzieć na zaproszenie w nich zawarte, podobnie
jak jest w przypadku upadłych aniołów. Upadli ludzie są równie
martwi, jak martwy był Łazarz, zanim Jezus nie zawołał:
"Łazarzu, wyjdź", i dał mu moc, aby to uczynił. Przy innej
okazji Jezus powiedział Nikodemowi: "Jeżeli się kto nie
narodzi na nowo, nie może ujrzeć Królestwa Bożego" (Jn. 3:3).
I dalej mówi do faryzeuszów: "Dlaczego mowy mojej nie
pojmujecie? Dlatego, że nie potraficie (nie możecie) słuchać
słowa mojego" (Jn. 8:43). Bez Bożej pomocy nikt nie jest w
stanie usłyszeć tego zaproszenia ani zapragnąć przyjść do
Chrystusa.
Oświadczenie, że
Chrystus umarł za wszystkich, znajdujemy w pieśni śpiewanej
przez zbawionych przez tronem Baranka: "Zostałeś zabity i
odkupiłeś dla Boga krwią swoją ludzi z każdego plemienia i
języka, i ludu, i narodu" (Obj. 5:9). Często słowo "wszyscy"
oznacza wszystkich wybranych, cały Kościół Chrystusa,
wszystkich tych, których Ojciec dał Synowi (Jn. 6:37). Tłum
zbawionych będzie się składał z ludzi z wszelkich klas,
książąt i służących, bogatych i biednych, niewolników i
wolnych, kobiet i mężczyzn, Żydów i pogan, ludzi z każdego
narodu i rasy. I to jest właśnie prawdziwy uniwersalizm, jaki
znajdujemy w Piśmie.
Stwierdziliśmy już, że chrześcijaństwo
znajduje swój najpełniejszy i najczystszy obraz w reformowanym
wykładzie wiary. Jego głównym plusem jest to, że w ramach
Pięciu Punktów Kalwinizmu prosto i zwięźle przedstawia
biblijne nauczanie o zbawieniu. Tylko wtedy, kiedy te pięć
prawd postrzegamy jako wzajemnie powiązane i tworzące jedną
całość, możemy zrozumieć i docenić chrześcijański światopogląd
w całej jego mocy i pięknie.
Powodem, dla którego
wiara tak wielu chrześcijan jest słaba, a tak wiele kościołów
prezentuje Ewangelię w sposób dość powierzchowny, jest to, że
nie postrzegają chrześcijaństwa jako logicznie spójnego
systemu. Nie wystarcza, jeżeli chrześcijanin wie tylko tyle,
że Bóg go kocha, a jego grzechy zostały odpuszczone. Powinien
też wiedzieć, jak i dlaczego dokonało się jego zbawienie i w
jaki sposób zostało urzeczywistnione w jego życiu. Właśnie te
kwestie są omówione w Pięciu Punktach Kalwinizmu.
Patrząc z historycznej
perspektywy stwierdzamy, że Pięć Punktów Kalwinizmu znalazło
swe odbicie w nauczaniu prezbiterian i kościołów
reformowanych, a także wielu baptystów, podczas gdy Pięć
Punktów Arminianizmu znalazło zwolenników wśród metodystów,
luteran i również wielu baptystów.
Pięć Punktów
Kalwinizmu można lepiej zapamiętać, jeżeli skojarzymy je ze
słowem T-U-L-I-P.
T -
Total Inability /
Depravity (całkowita bezsilność / deprawacja)
U -
Unconditional Election
(bezwarunkowe wybranie)
L -
Limited Atonement
(ograniczone odkupienie)
I
-
Irresistible / Efficacious
Grace (nieodparta / skuteczna łaska)
P -
Perseverance of the Saints
(zachowanie / wytrwanie świętych)
Poniżej
przedstawiam tabelę, którą zapożyczyłem z "Romans: An
Interprative Outline" autorstwa Davida N. Steel i Curtisa
Thomasa, baptystycznych pastorów z Little Rock w Arkansas,
USA. Tabela ta przedstawia i porównuje Pięć Punktów Kalwinizmu
i Pięć Punktów Arminianizmu w jasny i zwięzły sposób. Można ją
też znaleźć w mojej publikacji pt. "The Reformed Doctrine of
Predestination". Obie zostały wydane przez Presbiterian and
Reformed Publishing Co., Philipsburg, N.J.
Pięć Punktów
Arminianizmu
Pięć Punktów
Kalwinizmu
1. Wolna wola / Ludzka
możność
Choć ludzka natura została w znacznym
stopniu dotknięta przez upadek Adama, to jednak człowiek
nie pozostaje w stanie całkowitej duchowej bezsilności.
Bóg łaskawie daje każdemu człowiekowi zdolność do pokuty
i wiary, jednak czyni to w taki sposób, aby nie
kolidować z ludzką wolnością. Każdy grzesznik posiada
wolną wolę, a jego los zależy od tego, w jaki sposób
wykorzysta daną mu wolność. Ludzka wolność polega na
tym, że człowiek może i jest zdolny do tego, aby
wybierać dobro i odrzucać zło. Jego wola nie jest
zniewolona przez grzeszną naturę. Grzesznik posiada
siłę, aby współpracować z Duchem Św. i być odrodzonym
lub oprzeć się działaniu Bożej łaski i zginąć.
Nienawrócony grzesznik potrzebuje pomocy Ducha Św., ale
nie musi zostać odrodzony przez Ducha zanim uwierzy,
gdyż wiara jest aktem ludzkiej woli i poprzedza nowe
narodzenie. Wiara jest darem grzesznika dla Boga, jest
jego wkładem w dzieło zbawienia.
1. Całkowita bezsilność /
Całkowita deprawacja
Z powodu upadku Adama
człowiek nie jest w stanie uwierzyć Ewangelii. Grzesznik
jest duchowo martwy, ślepy i głuchy na Boże sprawy. Ma
przewrotne i zepsute serce. Jego wola nie jest wolna,
ale znajduje się w niewoli grzesznej natury. Jest tak
samo duchowo martwy i oddzielony od Boga jak upadli
aniołowie – “umarliście przez upadki i grzechy wasze”
(Ef. 2:1). Dlatego nie chce i nie może dokonać wyboru
dobra w duchowej sferze. Zatem, aby przyprowadzić
grzesznika do wiary w Chrystusa, potrzeba czegoś więcej
niż tylko pomocy Ducha Św., a mianowicie odrodzenia,
przez które Duch powołuje grzesznika z duchowej śmierci
do życia i daje mu nową naturę. “Musicie się na nowo
narodzić” (Jn. 3:7). Wiara nie jest ludzkim wkładem w
dzieło zbawienia, ale jest częścią Bożego daru łaski,
którym jest zbawienie – jest darem Boga dla grzesznika,
nie zaś darem grzesznika dla Boga. “Albowiem łaską
zbawieni jesteście przez wiarę i to nie z was: Boży to
dar; nie z uczynków, aby się kto nie chlubił.” (Ef.
2:8-9).
2. Warunkowe wybranie
Bóg przed założeniem świata wybrał pewne osoby do
zbawienia, gdyż przewidział, że pozytywnie odpowiedzą na
Jego powołanie. Wybrał zatem tylko tych, o których
wiedział, że sami z siebie uwierzą Ewangelii. Wybranie
zostało więc uwarunkowane reakcją człowieka. Wiara,
którą Bóg przewidział, i która stała się podstawą
wybrania, nie jest darem Boga dla grzesznika (nie jest
wynikiem odradzającego działania Ducha Św. w człowieku),
ale jest wynikiem ludzkiego wyboru. To, kto uwierzy, i
tym samym to, kto zostanie wybrany, zostało całkowicie
uzależnione od ludzkiej decyzji. Bóg wybrał tych, o
których wiedział, że z własnej i nieprzymuszonej woli
wybiorą Chrystusa. Tak więc wybranie Chrystusa przez
człowieka, nie zaś wybranie człowieka przez Boga, jest
ostateczną przyczyną zbawienia.
2. Bezwarunkowe
wybranie
Bóg przed założeniem świata wybrał
pewne osoby do zbawienia, gdyż taka była Jego suwerenna
wola. Ten wybór nie był oparty na ich przewidzianej
reakcji lub posłuszeństwie, np. wierze, pokucie itp.
Wręcz przeciwnie, Bóg daje wiarę i przyprowadza do
pokuty każdego, kogo wybrał. Zarówno wiara, jak i pokuta
są rezultatem, nie zaś przyczyną Bożego wybrania.
Dlatego wybranie nie zostało uwarunkowane jakimikolwiek
moralnymi zaletami lub przewidzianymi reakcjami
człowieka. Tych, których Bóg suwerennie wybrał,
przyprowadza mocą Ducha Św. do przyjęcia Chrystusa. Tak
więc wybranie człowieka przez Boga, nie zaś wybranie
Boga przez człowieka, jest ostateczną przyczyną
zbawienia.
3. Uniwersalne
odkupienie
Dzieło odkupienia dokonane przez
Chrystusa umożliwiło każdemu człowiekowi dostąpienie
zbawienia, jednak nikomu nie zapewniło zbawienia. Choć
Chrystus umarł za wszystkich i za każdego, tylko ci,
którzy w Niego wierzą, będą zbawieni. Śmierć Chrystusa
sprawiła, że Bóg może przebaczyć grzechy grzesznika pod
warunkiem, że ten wierzy, jednak faktycznie nie usunęła
żadnego grzechu. Odkupienie, tudzież przebłaganie,
którego dokonał Chrystus na krzyżu, staje się skuteczne
jedynie wtedy, kiedy człowiek podejmie decyzję o jego
przyjęciu.
3. Ograniczone
odkupienie
Dzieło odkupienia zostało dokonane
przez Chrystusa w celu zbawienia wybranych i faktycznie
zapewniło im zbawienie. Śmierć Chrystusa była śmiercią
zastępczą poniesioną za grzechy konkretnych grzeszników.
Chrystus nie tylko usunął grzechy swego ludu, ale też
zapewnił wszystko, co potrzebne dla ich zbawienia,
włączając w to wiarę, która jednoczy ich z Nim. Dar
wiary jest skutecznie przekazywany przez Ducha
wszystkim, za których umarł Chrystus, przez co ich
zbawienie jest pewne.
4. Człowiek może
skutecznie opierać się działaniu Ducha Świętego.
Duch powołuje wewnętrznie wszystkich tych, którzy są
powołani zewnętrznie przez głoszoną Ewangelię. Robi, co
może, aby każdego grzesznika doprowadzić do zbawienia.
Jednak ponieważ człowiek posiada wolną wolę, może
skutecznie opierać się temu powołaniu. Duch nie może
odrodzić grzesznika, zanim ten nie uwierzy. Wiara, która
jest wkładem człowieka w dzieło zbawienia, poprzedza
narodzenie na nowo i sprawia, że jest ono możliwe. Tak
więc ludzka wolna wola ogranicza działanie Ducha w
przekazywaniu ludziom zbawczego dzieła Chrystusa. Duch
Św. może pociągnąć ku Chrystusowi jedynie tych, którzy
Mu na to pozwolą. Zanim człowiek pozytywnie nie
zareaguje na głoszoną Ewangelię, Duch nie może dać mu
życia. Dlatego Boża łaska nie jest niezwyciężona, ale
może być i często jest odrzucana przez człowieka.
4. Skuteczne powołanie
przez Ducha Świętego / Nieodparta łaska
Obok
ogólnego powołania do zbawienia, które jest skierowane
do każdego, kto słyszy głoszoną Ewangelię, Duch Św.
kieruje do wybranych specjalne, wewnętrzne powołanie,
które w sposób niezawodny doprowadza ich do zbawienia.
Powołanie zewnętrzne, które jest skierowane do
wszystkich bez wyjątku, może zostać i często jest
odrzucane, podczas gdy powołanie wewnętrzne, które jest
skierowane tylko do wybranych, nie może być odrzucone.
Jego skutkiem zawsze jest nawrócenie. Poprzez to
specjalne powołanie Duch nieodparcie pociąga ludzi do
Chrystusa. Nie jest w tym ograniczony przez ludzką wolę
ani uzależniony od ludzkiej współpracy. Duch łaskawie
sprawia, że wybrany grzesznik współdziała, wierzy,
pokutuje
i chętnie, z własnej woli zwraca się ku
Chrystusowi. Dlatego Boża łaska jest nieodparta. Nigdy
nie ponosi porażki. Zawsze doprowadza do zbawienia
tego, komu jest okazana.
5. Odpadnięcie od
łaski
Ci, którzy wierzą i prawdziwie dostąpili
zbawienia, mogą je utracić z powodu braku wytrwania w
wierze i dobrych uczynkach. Tak też się dzieje w
przypadku niektórych. Nie wszyscy arminianie zgadzają
się z tym punktem. Niektórzy z nich wierzą w wieczne
bezpieczeństwo wierzących, tzn. że odrodzony grzesznik
nie może zginąć.
5. Zachowanie / wytrwanie
świętych
Wszyscy, którzy zostali wybrani przez
Boga, odkupieni przez Chrystusa i odrodzeni przez Ducha
Św., są zbawieni na zawsze. Są zachowani w wierze mocą
Boga Wszechmogącego i w ten sposób każdy z nich wytrwa w
wierze do końca.
Arminianizm naucza,
że:
Zbawienie dokonuje się przez połączony
wysiłek BOGA, który podejmuje inicjatywę, i CZŁOWIEKA,
który musi pozytywnie odpowiedzieć – ta odpowiedź jest
warunkiem decydującym o zbawieniu. Bóg zapewnił
zbawienie dla wszystkich ludzi, ale staje się ono
skuteczne tylko dla tych, którzy z własnej wolnej woli
podejmują decyzję, by współpracować z Bogiem i przyjąć
Jego propozycję łaski. W krytycznym momencie ludzka wola
pełni decydującą rolę. Tak więc to CZŁOWIEK, a nie Bóg,
decyduje o tym, kto dostąpi zbawienia.
Kalwinizm naucza, że:
Zbawienie dokonane zostało przez wszechmocnego
trójjedynego Boga. Ojciec wybrał ludzi, Syn za nich
umarł, Duch Św. sprawia, że śmierć Chrystusa staje się
skuteczna w życiu wybranych przez wzbudzenie w nich
wiary i przywiedzenie ich do pokuty, w ten sposób
sprawiając, że chętnie poddają się Ewangelii. Ten cały
proces (wybranie, odkupienie, odrodzenie) jest dziełem
Bożej łaski. Tak więc to BÓG, a nie człowiek, decyduje o
tym, kto otrzyma dar zbawienia.
Chciał(a)bym przesłać ten artykuł pocztą elektroniczną na
adres:
Moje imię i nazwisko:
Teksty użyty za
pozwoleniem serwisu Reformacja w Polsce (c) 2003 www.reformacja.pl