Wesz³am w rze¶kie powietrze nocy... Ch³odne i lekkie by³o orze¼wieniem po upalnym dniu spêdzonym na zakurzonych, t³ocznych i g³o¶nych wielkomiejskich ulicach. Na ganku by³o teraz cicho. Wszyscy usnêli. W ogrodzie kwiaty delikatnie pachnia³y zwil¿one ros±, komary brzêcza³y przy ma³ej lampce nad drzwiami...
Tylko w oddali szczeka³ pies.
Tej nocy prze¿y³am odnalezienie... Dot±d by³am jak zagubiony punkt we wszech¶wiecie, tej pró¿ni bez koñca, jak zesch³y li¶æ, który nie ma ¿adnego znaczenia...
W pró¿ni nie by³o koñca ani pocz±tku...Szuka³am podparcia dla stóp, lecz nie znajdowa³am nic prócz Pustki.
Szuka³am umys³em, próbuj±c oddzieliæ my¶l od realnego istnienia, têsknotê za wiar± od wiary, szuka³am sercem...
Widzia³am wiarê tak ludzk±, zbyt ludzk± i uwierzyæ nie mog³am, choæ Inny ¶wiat ociera³ siê wci±¿ o mnie.
Tkwi³a we mnie martwa cz±stka tego, co we mnie, lecz ze mnie nie pochodzi³o. Umar³a cz±stka by³a jak kolec w piêcie, jak drzazga, która wbi³a siê w d³oñ.
Rani³a martwot±...
Którego¶ dnia zrozumia³am, ¿e wiara jest ³ask±, jest darem od Boga....
I tej nocy przysz³a ona cicho, lecz z si³±...
Nie powali³a zaraz na kolana, ale wszech¶wiat w swym ogromie stawa³ siê w pewien sposób ogarniony i uporz±dkowany. Wszystko mia³o swój pocz±tek i koniec w Bogu.
Wszystko, co istnia³o, przestawa³o byæ pró¿ni±, zaczyna³o siê wype³niaæ...
Pod moimi stopami zacz±³ siê ju¿ pojawiaæ sta³y grunt. Przesta³am byæ przypadkowym punktem, zagubionym w ogromie ¶wiata przepe³nionego anonimowo¶ci±.
Znów wchodzi³am w przestrzeñ, ale nie by³a to pustka przera¿aj±ca i przyt³aczaj±ca swym ogromem, lecz ogrom stworzenia, który budzi³ zachwyt.
Magda Jankowiak
Wersja HTML Copyright (c) 1999 Czytelnia Chrze¶cijanina